W tym roku zakupy zrobimy już w tylko jedną niedzielę w miesiącu. W przyszłym niedziel handlowych będzie zaledwie siedem. Na ograniczeniu zakazu handlu w niedzielę miały zyskać najmniejsze sklepy, ale okazało się, że z nowych przepisów skorzystały głównie… dyskonty i stacje benzynowe. W porównaniu z 2017r. wzrost obrotów sklepowych przy stacjach wyniósł 16,4 proc. i osiągnął poziom prawie 5,5 mld. zł. - O ile w USA stacje benzynowe należą do najtańszych punktów sprzedaży, o tyle w Polsce jest dokładnie odwrotnie. Ograniczając handel w niedzielę rząd skazuje nas na kupowanie droższych produktów – mówi ekonomista Marek Zuber (47 l.). - Nowe przepisy miały obronić małe sklepy, a stało się odwrotnie, więc trudno tu mówić o dobrej zmianie – dodaje ekonomista.
Rządzący przekonują jednak, że bankructwa nie są efektem ustawy. - 2018 rok pod względem sprzedaży był najlepszym od 10 lat dla handlu detalicznego, bezrobocie spadło, zmienia się model spędzania czasu wolnego - to efekty ograniczenia handlu w niedziele. To przemawia za utrzymaniem obecnych regulacji – tłumaczy minister przedsiębiorczości, Jadwiga Emilewicz (45 l).
Zgodnie z założeniami rządzących wolne niedziele mieliśmy spędzać z rodziną lub w kościele. Okazuje się jednak, że nawyki zmieniła tylko 1/5 badanych, a część z nich deklaruje, że w czasie wolnym głównie ogląda telewizję. - Sondaże pokazują, że większości Polaków, w tym wyborcom PiS brak możliwości robienia zakupów w niedzielę się nie podoba. Najwyraźniej jednak PiS przestraszył się Solidarności i nie chciał się z nią konfliktować tuż przed wyborami – ocenia politolog Olgierd Annusewicz z Uniwersytetu Warszawskiego.