Niedawno partie opozycje, czyli KO, Trzecia Droga i Lewica, wyraziły gotowość do utworzenia wspólnego rządu, a ich wspólnym kandydatem na premiera został ogłoszony lider PO Donald Tusk. Takie połączenie sił zapewniłoby im stabilną większość w Sejmie. PiS jest w nieco gorszej sytuacji, bowiem sam ma 195 mandatów. Nawet po ewentualnym połączeniu się z Konfederacją nie uzyska 231 mandatów niezbędnych do samodzielnych rządów. Co zatem, może zrobić, by utrzymać się przy władzy?
Jak przekonywał bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, PiS może chcieć poczekać na okazję nawet kilka miesięcy. W grę wchodzi przejęcie kilku konserwatywnych posłów Polski 2050 i PSL. Według jego słów PiS może dać politykom PSL lepsze stanowiska niż te proponowane przez KO. - Możemy dać PSL-owi premiera lub marszałka Sejmu. Realnie dużo więcej niż daje im Platforma – stwierdził.
Inny scenariusz przedstawił dziennikarz Wirtualnej Polski, według którego nieoficjalnie prezydent Andrzej Duda ma rozważać wspieranie PiS i naciskanie na zaproponowanie kandydatowi PSL stanowiska premiera lub marszałka Sejmu.
Jest także inny plan, który zakłada poczekanie przez pewien czas. PiS ma zakładać, że koalicja rozpadnie się po wyborze nowego marszałka Sejmu, a oferta ugrupowania dla PSL ma trwać całą kadencję. PiS może szukać sojuszników także w nacjonalistycznej części Konfederacji.
Obecnie sytuacja na polskiej scenie politycznej jest pełna niepewności i wciąż wiele się może zdarzyć. Choć politycy PSL i Konfederacji do tej pory podtrzymują, że nie zamierzają się łączyć z PiS-em, dobra oferta może mieć spory wpływ na ich ostateczną decyzję. Dużo zależy także od decyzji Andrzeja Dudy, który ma powiedzieć, komu powierzy misję tworzenia nowego rządu.