Wideo
Pogoda
Quizy
Wszyscy odczujemy zimą kryzys energetyczny
Przed nami najtrudniejsza zima od kilkudziesięciu lat. Brakuje nam gazu i węgla i jesteśmy w przededniu dużych podwyżek cen prądu. O przyczyny tej fatalnej sytuacji Kamila Biedrzycka zapytała swojego gościa, Piotra Woźniaka, byłego ministra gospodarki i byłego prezesa PGNiG.
Według Woźniaka, zimą problemu odczują wszyscy Polacy. - Ponad połowa gospodarstw jest ogrzewanych ciepłem systemowym z ciepłowni. Jeśli w mieszkaniu będzie chłodno, mieszkańcy bloków będą dogrzewać się piecykiem elektrycznym. Jeśli w każdym lokalu będzie włączony jeden Farel to pobór mocy będzie zbyt duży w stosunku do możliwości technicznych zapowiedział gość „Expressu Biedrzyckiej”. - Może tak się stać, bo niektóre ciepłownie będą ograniczać moc. Brakuje im opału lub pieniędzy na opał. Zarząd ciepłowni sprzedaje ciepło po cenie regulowanej, a opał musi kupić po cenie trzykrotnie wyższej. Taka spółka będzie świadomie pracowała ze stratą, co jest karalne. Członkowie zarządu mogą przez to rezygnować ze stanowisk - uprzedza Woźniak.
Ozdoba tłumaczy słowa Kaczyńskiego o paleniu w piecu. „Prezes ma na sercu środowisko” [SEDNO SPRAWY]
Zdaniem byłego ministra gospodarki, trzeba wprowadzić mechanizmy dostępności paliwa, albo finansowania paliwa dla ciepłowni.
"Wypowiedzi premiera świadczą o chaosie"
A co z drugą połową Polaków, którzy ogrzewają się samodzielnie? - Premier Morawiecki twierdzi, że nie będzie problemu, tylko z zakupem węgla trzeba zaczekać do grudnia lub stycznia - spytała Kamila Biedrzycka.
- Wypowiedzi te świadczą o kompletnym chaosie. Do niedawna paliliśmy własnym węglem wspomagając się węglem rosyjskim, w tym pochodzącym z Donbasu, czyli z Ukrainy. To był dobrej jakości węgiel, kostki, orzechy i groszki. One dobrze się nadają do palenisk domowych. Ten węgiel dziś importowany jest importowany na rozkaz, co zwykle się nie zdarza. A do importu potrzebni są specjaliści. Jeśli specjalista ma kupić węgiel w Wenezueli, to on sprawdza jakość, co jest potwierdzone odpowiednimi dokumentami. Jeśli ktoś tego nie dopilnuje, to eksporter, który widzi, że ma do czynienia z amatorem, wpycha towar gorszej jakości - opowiada Piotr Woźniak. Ekspert podaje przykład elektrowni Jaworzno, w której blok energetyczny wybudowano kosztem 6,5 mld zł. Zastosowano w nim złej jakości węgiel z importu, który zatkał instalację. - Jesteśmy w paskudnej sytuacji. Na zwiększenie produkcji krajowego węgla nie ma co liczyć, przez 6 lat wyhamowywano wydobycie. Nie ma nowych urobisk. Można dodatkowo wycisnąć węgiel zmuszając ludzi do pracy w weekendy, ale to pozwoli ma niewielką ilość dodatkowego surowca - tłumaczy Woźniak i dodaje, że Polska ograniczała wydobycie w sposób nieumiejętny, który uniemożliwił powtórne wydobycie.
Nieprzygotowani na embargo
Czy decyzja o rezygnacji z węgla rosyjskiego była za szybko? - Decyzja o embargu na węgiel była nieprzygotowana. Podobnie jak decyzja o gazie LPG z Rosji i Białorusi. Jakiś polityk zdecydował, że od dziś tego nie wolno. Nałożenie embarga na rosyjski węgiel było koniecznością, bo finansowanie bandyckiej armii mordującej Ukraińców jest nie do zniesienia. Trzeba było to embargo przygotować otwierając kierunki zaopatrzenia w innych krajach. Tak się nie stało - informuje były szef resortu gospodarki.
Zdaniem Piotra Woźniaka, kryzys energetyczny był spowodowany odbiciem gospodarek UE po pandemii. Wykorzystała to Federacja Rosyjska. - Większość państw UE chwaliła sobie współpracę z Gazpromem. Jedliśmy sobie z Rosjanami z dzióbków. To był błąd. A można było przewidzieć, że będzie odbicie po pandemii - uważa ekspert.
Co mamy teraz robić? - Kierujmy się zdrowym rozsądkiem. W czasie kryzysu energetycznego w Kanadzie ograniczano liczbę pomieszczeń do jednego lub dwóch. Trzeba tylko uważać na instalacje wodne, bo jak rury z wodą zamarzną zniszczą mury. Trzeba podejść zdroworozsądkowo. Sezon grzewczy będzie od października do marca. Trzeba się kierować własnym rozeznanie - twierdzi Piotr Woźniak, który liczy, że do handlu węglem zostaną zostaną wysłani specjaliści a nie przypadkowe osoby.
Nowy zarząd PGNiG nie podpisał kontraktów
A co będzie z gazem? Według byłego prezesa PGNiG mamy zakontraktowane zbyt małe ilości gazu do przesyłu Baltic Pipe. System będzie wspierany też gazem z produkcji PGNiG na Morzu Północnym. Dlaczego nie ma nowych kontraktów na gaz? - Był jeden kontrakt z firmą duńską, który był elastyczny bo pozwalał na opóźnienie o rok. Był uzależniony od remontu platformy, który opóźnił się do stycznia 2024. Ten kontrakt z 2019 r. był dobry cenowo. Zarząd PGNiG został jednak wyrzucony na zbity pysk. Ja się nawet nie zdziwiłem, bo powiedziano, że przyjdą po nas lepsi. Okazało się jednak, że wykonano przez dwa lata żadnych negocjacji - twierdzi Piotr Woźniak.
Scholz postawił sprawę reparacji jasno. Kaczyński się wścieknie!
Gość „Expressu Biedrzyckiej” słyszał o jednym zaskakującym kontrakcie zawartym podobno przez PGNiG. - Zawarto go w Niemczech z firmą o kapitale rosyjskim. Nie wiem, co się z nim stało po wybuchu wojny. Być może ta niemiecka firma podlegała jakimś sankcjom - zastanawia się Woźniak i zapowiada, że ze powodu deficytu gazu można się spodziewać jego reglamentacji.
Nadchodzi energetyczna katastrofa?
Czy Unia Europejska razem z naszym rządem starają się temu zaradzić? Czy jesteśmy w stanie jako Państwo zabezpieczyć społeczeństwo przed następstwami kryzysu?
Posłuchaj podcastu Sedno Sprawy.
Listen to "Platforma odwraca się od dekalogu? - Schetyna [Sedno Sprawy]" on Spreaker.
