- Złotorowicz: „Tamtędy jeżdżą nie tylko pociągi. To trasa, którą transportujemy broń dla Ukrainy”
- Premier Tusk: „Celem mogło być wysadzenie pociągu”
- „Jestem prawie pewien, że sprawcy działali z inspiracji ze Wschodu” – mówi Złotorowicz
- Prognoza: „Będzie więcej sabotaży, więcej ataków, więcej prób destabilizacji”
„To był akt dywersji”. Złotorowicz o wybuchu i intencjach sprawców
Pilne! Tusk: "Celem było wysadzenie pociągu". Chciano doprowadzić do katastrofy
W krótkim komentarzu wideo Jan Złotorowicz zaczyna od stwierdzenia, że nie ma miejsca na eufemizmy:
„Na trasie Warszawa–Lublin doszło do aktu dywersji. To potwierdził premier Donald Tusk, który przebywa na miejscu tego tragicznego zdarzenia. Co więcej, premier potwierdził, że zamiarem sprawców mogła być próba wysadzenia pociągu. To nie jest żaden wypadek. To jest celowe działanie wymierzone w nasze państwo.”
Złotorowicz podkreśla wagę miejsca ataku.
Trasa, na której doszło do eksplozji, to jeden z kluczowych odcinków infrastruktury kolejowej w Polsce. Przewożone są tamtędy towary na Wschód, samochody, ale także, co najważniejsze, sprzęt dla ukraińskiej armii.
„Tamtędy jeżdżą samochody osobowe. Tamtędy transportujemy też, bo jest to trasa na Wschód. Tamtędy transportowana jest też broń dla walczącej Ukrainy. To niezwykle ważny szlak logistyczny i każdy atak na niego jest ciosem w bezpieczeństwo kraju oraz w zdolność Zachodu do wspierania Ukrainy.”
„Sprawcy mogli chcieć wysadzić pociąg”. Premier potwierdza najgorszy scenariusz
Złotorowicz zwraca uwagę na skalę zagrożenia.
W nagraniu mówi, że Donald Tusk, będąc na miejscu zdarzenia, przekazał, iż wybuch mógł być wymierzony w nadjeżdżający pociąg.
„Premier Donald Tusk potwierdził, że zamiarem sprawców mogła być próba wysadzenia pociągu, który tamtędy jeździ. To nie jest incydent jakiejś przypadkowej awarii. To celowe działanie, którego konsekwencje mogły być katastrofalne. Mówimy o akcie, który w normalnych warunkach doprowadziłby do wielu ofiar.”
„To inspiracja ze Wschodu”. Dlaczego?
W swojej analizie dziennikarz stwierdza, że najbardziej prawdopodobnym kierunkiem inspiracji jest Rosja. Nie w formie bezpośredniego udowodnienia, lecz w oparciu o wzorce działań, które od lat obserwujemy w regionie.
Złotorowicz argumentuje to trzema elementami:
- Rosyjskie służby od lat prowadzą operacje dywersyjne na infrastrukturę transportową – zarówno w państwach bałtyckich, jak i na Ukrainie.
- Cele wybierane są zwykle tam, gdzie efekty są podwójne: militarne i psychologiczne.
- Każdy taki incydent jest natychmiast wykorzystywany do kampanii dezinformacyjnych, co – jak mówi – „za chwilę znowu zobaczymy w polskim Internecie”.
Złotorowicz w swoim materiale mówi krótko:
„Na razie możemy tylko spekulować komu mogłoby zależeć na wprowadzeniu takiego zamieszania, komu mogłoby zależeć na wysadzeniu pociągu. No i tutaj sprawcy nasuwają się. Jestem praktycznie pewien, że jak już dojdzie do złapania tych, którzy za ten akt dywersji odpowiadają, okaże się, że działali z inspiracji powiedzmy ze Wschodu.”
„Będzie tego więcej”. Ostrzeżenie o kolejnych aktach sabotażu
Złotorowicz ostrzega, że eksplozja na torach to nie finał, lecz zapowiedź kolejnych ataków. Wskazuje na rosnącą liczbę cyberataków, incydent z rosyjskimi dronami, próby zakłócania infrastruktury energetycznej i rosnącą aktywność obcych służb na terenie UE.
Jego zdaniem Polska jest obecnie testowana:
- jak szybko reagują służby,
- jak reaguje społeczeństwo,
- jak reagują media,
- czy zdarzenie można wykorzystać do siania antyukraińskich emocji.
Publicysta ostrzega, że wkrótce w sieci pojawi się „zalew treści, które mają skłócić Polaków i przerzucić odpowiedzialność na Ukrainę lub Zachód”.
To jego zdaniem powtarzalny schemat, widoczny po każdym podobnym incydencie.
„To, co jest tutaj najważniejsze, to to, że póki co wygrywamy wojnę informacyjną. Nie ma chaosu, jest spójny komunikat, wiemy, co się dzieje i wszyscy powinniśmy się czuć bezpiecznie. Nikomu nic się nie stało, nie ma długotrwałych opóźnień. Wydaje się, że wszystko poszło dobrze.”
Spójny komunikat władz
Mimo ostrzeżeń Złotorowicz zaznacza, że państwo zareagowało szybko i spójnie, co w realiach wojny informacyjnej jest kluczowe. Jego zdaniem brak chaosu komunikacyjnego, jasny przekaz rządu i szybkie potwierdzenie informacji działają przeciwnie do zamiarów sprawców.
Podkreśla, że tym razem udało się zapobiec tragedii, a to w dużej mierze zasługa procedur i właściwej reakcji pracowników kolei.