"Super Express": - Kolejne taśmy wyciekające z Platformy to sygnał kłopotów, jakie przeżywały pod koniec rządów AWS i SLD?
Piotr Gursztyn: - Nie ma tu prostych analogii. To wciąż nie jest bomba atomowa. Oczywiście dochodzi kwestia tego, jak zachowa się prokuratura... Widzimy jednak posła Wojnarowskiego, który chętnie wszystko bierze na siebie. Spytają go o coś, on z ochotą potwierdzi i bardzo przeprosi. Do tej pory PO udawało się też z takich sytuacji wychodzić obronną ręką, zamiatać pod dywan. Chyba że pojawią się kolejne taśmy.
- Coś już wiadomo?
- Oczywiście nie, ale może być też tak, że bez kolejnych taśm społeczeństwo powie dosyć, miarka się przebrała. Przecieki są jednak właściwie ostatnią bronią Grzegorza Schetyny, gdyż nie ma już żadnej siły statutowej. Donald Tusk włożył tyle wysiłku w zwycięstwo na Dolnym Śląsku, że tak łatwo tego nie odpuści. Dodatkowo nadchodzą święta i sprawa będzie na trzy dni zamrożona.
- Albo z braku innych tematów politycznych wałkowana.
- Nie, ludzie będą interesowali się wyjazdem na groby, do rodziny, korkami. I to będzie działało na korzyść Tuska. Dodatkowo większość atutów jest jednak w rękach Tuska. Schetyna jest w wyjątkowo trudnej sytuacji. Paweł Graś straszy działaczy PO przedterminowymi wyborami i przedstawia ludzi PO jako nieodpowiedzialnych...
- Nie jest tak, że Schetyna rezygnując z walki o fotel szefa PO, popełnił błąd? Wtedy wielu go chwaliło, ale dał jednak sygnał, że jest w defensywie. I Donald Tusk uznał, że go "dorżnie".
- Absolutnie tak. Dobry wynik Gowina pokazał, że Schetyna przegrywając, mógł przegrać ładnie i wzmocnić swoją pozycję, uzyskując immunitet jako demokratyczny rywal o władzę w PO. A tak, kim jest dziś Schetyna? Jest przedstawiany jako warchoł, który walczy o swoje. Wtedy, latem, Schetyna popełnił olbrzymi błąd.