Piotr Gliński

i

Autor: ARCHIWUM

Prof. Piotr Gliński: mogę startować na prezydenta Warszawy

2013-07-09 4:00

Czy zwycięstwo kandydata PiS w Elblągu to zapowiedź kolejnych sukcesów wyborczych partii Kaczyńskiego?

"Super Express": - Jako socjolog jak pan ocenia potencjał zwycięstwa PiS w Elblągu?

Prof. Piotr Gliński: - Potwierdził się trend, który już kilka miesięcy temu się zarysował w poparciu dla partii politycznych. Trudno jednak powiedzieć, czy przełoży się na dalszy spadek poparcia dla PO i wzrost dla PiS. Z jednej strony jest tak, że partii Jarosława Kaczyńskiego przybywa wyborczej bazy społecznej, ale z drugiej taka sytuacja sprawi, że zrodzi się duży opór ze strony wpływowych środowisk niechętnych PiS.

- Jest pan ostrożny w swoich prognozach. Mam wrażenie, że politycy PiS już widzą się w ministerialnych gabinetach.

- Każdy polityk ma prawo to widzieć, jeśli zauważalne są zmiany nastrojów społecznych. Ja bym jednak przestrzegał przed pewnością zwycięstwa. Dziś PO płaci spadkiem poparcia za swoją pychę, arogancję oraz brak dialogu społecznego, ale nie sądzę, żeby na dwa lata przed wyborami wszystko było już przesądzone.

- No właśnie, może przeceniamy rangę lokalnych wyborów?

- Te w Elblągu akurat mają - ze względu na symbolikę i zaangażowanie w nie głównych aktorów sceny politycznej. PO oczywiście stara się dezawuować wyniki tych wyborów i pokazać, że niewielka różnica między kandydatami wcale nie jest sromotną klęską tej formacji. A przecież to straszliwa porażka.

- Obeszło się bez nokautu. Zostając w terminologii bokserskiej, to raczej wygrana na punkty, czyli mniej prestiżowa.

- Jeśli jednak spojrzymy, jakie wyniki PO i PiS osiągały w Elblągu, okaże się, że mamy do czynienia z ogromną zmianą. PiS zyskał dwukrotnie większe poparcie niż w 2011 r., a PO spadło dwukrotnie. Z tego punktu widzenia PiS ma powody do radości.

- Dobrze, razem z posłem Hofmanem wybiegnijmy do przodu. Zapowiada on bowiem marsz na Warszawę. I to pan ma w tym pomóc. Prezes lansuje pana na kandydata PiS w przyspieszonych wyborach na prezydenta stolicy, o czym "Super Express" pisał jako pierwszy już kilka tygodni temu.

- Obecna prezydent nie jest jeszcze odwołana, więc trudno mówić o konkretnych deklaracjach z mojej strony.

- Byłby pan jednak zainteresowany startem w tych wyborach?

- Nie czas teraz o tym decydować. Może się bowiem okazać, że mimo iż referendum się odbędzie, wcale nie dojdzie do wcześniejszych wyborów na prezydenta. PO może przecież ustanowić w stolicy komisarza. Na razie współpracuję blisko z PiS i dalsze formy tej współpracy będą uzależnione od dynamiki życia politycznego. Osobiście nie boję się rywalizacji, która dla życia publicznego jest bardzo zdrowa. Mogę startować na prezydenta Warszawy, ale za wcześnie na konkretne deklaracje.

- Wpisze pan sobie niedługo do CV "Zawód: kandydat"?

- Nie mam z tym problemu. Mam swoją pracę - wykładam na uniwersytecie. Od pewnego czasu zajmuję się też trochę polityką i nie wykluczam kandydowania na jakieś funkcje.

- PiS jest tak ubogie kadrowo, że to po pana - człowieka spoza polityki, z dużym dorobkiem naukowych - musi sięgać?

- Nie sądzę, żeby w PiS brakowało zdolnych ludzi, choć na pewno takie propozycje są dla mnie nobilitujące.