Piotr Ciszewski: Trwa dramat ofiar dzikiej reprywatyzacji

2016-08-20 9:00

- Były osoby, które w ciężkim stanie zdrowia eksmitowano z objętych roszczeniami kamienic. Umierały potem w wyniku chorób, które nasilały się po wyrzuceniu z dotychczasowego domu. (...) To wszystko są skutki tej grabieży reprywatyzacyjnej - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Piotr Ciszewski, Prezes Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów.

"Super Express": - Zbigniew Ziobro podjął decyzję o wznowieniu śledztwa w sprawie tajemniczej śmierci Jolanty Brzeskiej. Jako działaczka lokatorska walczyła na rzecz ochrony osób mieszkających w nieruchomościach objętych reprywatyzacją. Pięć lat temu jej spalone ciało znaleziono w warszawskim Lesie Kabackim. Wierzy pan, że w końcu uda się wyjaśnić przyczynę jej śmierci i ująć ewentualnych sprawców?

Piotr Ciszewski: - Mam nadzieję, że tak, choć trzeba przyznać, że po tylu latach od jej śmierci może być to trudne. Wygląda na to, że w dniu, kiedy zginęła, została wywabiona z domu - bo nie było śladów włamania - i przewieziona samochodem do Lasu Kabackiego. Wbrew temu, co mówili śledczy, do miejsca, w którym znaleziono jej ciało, samochodem można dotrzeć. Przy ciele Jolanty nie znaleziono żadnego pojemnika po łatwopalnej cieczy, którą było ono oblane.

- Zbigniew Ziobro nie ma wątpliwości, że było to morderstwo, co wielokrotnie podkreślał, ogłaszając ponowne śledztwo w tej sprawie. Rzeczywiście wątpliwości nie ma?

- Biegli sądowi z Krakowa opracowali portret psychologiczny Jolanty Brzeskiej, w którym uznali, że wersja o samobójstwie jest mało wiarygodna, a wersja o zabójstwie jest za to bardzo prawdopodobna i związane może ono być z motywami dotyczącymi kwestii reprywatyzacyjnych.

- Pana zdaniem czyściciele kamienic mogliby się dopuścić aż tak drastycznego czynu?

- Musimy być świadomi, że w grę wchodzą ogromne pieniądze. Odzyskiwanie kamienic to biznes, na którym zarabia się miliony. Takie potencjalne zyski sprawiają, że pojawia się wiele osób na tyle bezwzględnych, że nie cofną się przed niczym, byle tylko po te pieniądze sięgnąć.

- Ta sprawa wpisuje się w dużo szerszy problem dzikiej reprywatyzacji, który szczególnie dotkliwy jest w Warszawie. Śmierć Jolanty Brzeskiej to tylko jeden, choć najbardziej drastyczny przykład tego, co się dzieje.

- Rzeczywiście, dramatycznych incydentów było wiele. Były osoby, które w ciężkim stanie zdrowia eksmitowano z objętych roszczeniami kamienic. Umierały potem w wyniku chorób, które nasilały się po wyrzuceniu z dotychczasowego domu. Weźmy choćby przykład z Warszawy, kiedy to mężczyznę eksmitowano do kotłowni, w której zmarł. To wszystko są skutki tej grabieży reprywatyzacyjnej.

- Jak to jest w ogóle możliwe, że po odzyskaniu komunalnej kamienicy, jej nowy właściciel może robić z lokatorami, co mu się żywnie podoba?

- Bardzo często wykorzystywane są luki prawne. Skupujący kamienice bardzo długo korzystali z tego, że urzędnicy nie przykładali odpowiedniej staranności do sprawdzania roszczeń i ich zasadności. Co więcej od lat mówiliśmy o tym, że są zwracane działki czy budynki, za które zapłacono już odszkodowanie. Ostatnio mieliśmy taki skandal z działką na placu Defilad, a organizacje lokatorskie mówiły o tym już od 2010 roku.

- Wielkim skandalem wydaje się to, że nieruchomości przejmują osoby, które z dawnymi właścicielami nie mają nic wspólnego.

- Najczęściej budynki znajdujące się w najbardziej atrakcyjnych lokalizacjach są przejmowane przez tych, którzy skupują roszczenia lub umawiają się ze spadkobiercami dawnych właścicieli, że w zamian za formalne odzyskanie budynku po jakimś czasie przejmą go od nich.

- Często pojawiają się oskarżenia, że handlarze roszczeń zblatowani są z urzędnikami. Ile w tym jest prawdy?

- Jeden z warszawskich urzędników, który do niedawna zajmował się reprywatyzacją, jednocześnie prowadził firmę doradczą, zajmującą się rynkiem nieruchomości. To już rodzi podejrzenia konfliktu interesów. Z kolei inny urzędnik - już niepracujący w ratuszu - odzyskał niedawno kamienicę. Istnieją poważne podejrzenia, że te procedury nie były jasne, a konflikt interesów był powszechny.

- Oprócz urzędników mamy też sądy, które masowo zwracają nieruchomości, choć niektóre roszczenia dotyczą właścicieli, którzy nie żyją i nie mają żadnych spadkobierców.

- Niestety, kierują się one prymatem własności prywatnej, nie biorąc pod uwagę choćby tego, że tzw. kuratorzy reprezentują osoby, które dziś miałyby 120 lat. Trudno się jednak sądom dziwić, skoro miasto, które powinno wszystkie takie wnioski podważać, niespecjalnie kwapi się, by występować w obronie nieruchomości.

- Prezydent Duda podpisał w końcu tzw. małą ustawę reprywatyzacyjną. Na ile ona pomoże zakończyć tę wolną amerykankę?

- Pomoże, ale nie rozwiąże wszystkich problemów. Dotyczy ona głównie budynków służących celom publicznym. Uratuje się w ten sposób szkoły, przedszkola czy parki. Kończy ona też z praktyką wspomnianych już kuratorów, występujących rzekomo w imieniu byłych właścicieli lub ich spadkobierców. Niestety, nadal będą oddawane budynki wraz z lokatorami. Ta ustawa nie chroni ich przed dziką reprywatyzacją. Nie jest więc ona finalnym rozwiązaniem i potrzebne będzie prawo, które nakaże wypłatę odszkodowań, a nie zwrot nieruchomości. Bez tego dramat lokatorów budynków objętych roszczeniami będzie trwał.

Zobacz: Zagadkowa śmierć w warszawskim lesie Kabackim- Ziobro wznawia śledztwo!

Nasi Partnerzy polecają