Dom poselski to luksus dawnych lat. Wiemy, jak wygląda w środku
Posłowie, którzy nie pochodzą z Warszawy mogą mieszkać albo w wynajmowanym mieszkaniu albo w hotelu sejmowym, czyli Domu Poselskim. Ten, w którym obecnie mieszkają parlamentarzyści został oddany do użytku w 1989 roku. Jak na dzisiejsze czasy - luksusów tam nie ma. Politycy gnieżdżą się w niewielkich pokoikach z wystrojem z dawnych lat. Do swojego pokoju jakiś czas temu zaprosił naszych dziennikarzy marszałek Senatu, Tomasz Grodzki - KLIKNIJ I ZOBACZ, W JAKICH WARUNKACH MIESZKA GRODZKI. Od dawna mówi się, że należałoby coś z tym zrobić i zbudować nowy budynek przystosowany do obecnych wymagań, wygodniejszy i bardziej elegancki lub przeprowadzić generalny remont. W jednym i drugim wypadku koszty są ogromne.
Nowy dom poselski. Hotel dla posłów jak marzenie!
Teraz mają ruszyć prace dotyczące budowy nowego hotelu dla posłów, przewidziane jest, że nowy budynek miałby powstać do 2028 roku, za kwotę 300 mln zł. Ma mieć 460 pokoi, a także: basen, restaurację i kaplicę. Planuje się, że w nowym budynku powstałyby dwupokojowe studia: w jeden części można zorganizować tzw. część biurową do pracy, a w drugiej bardziej prywatną z sypialnią.
Jedno jest jednak pewne, że obecny, wysłużony budynek hotelu poselskiego niejedno widział i słyszał. Od lat krążą legendy, o tym, co działo się w murach gmachu. I do jakich to sytuacji dochodziło. Dawniej głośno było o skandalach, imprezach i aferach, które trzęsły domem poselskim. O jednej z afer opowiadał w książce "Niesiołowski" były poseł Stefan Niesiołowski. Sprawa dotyczyła lat 90.: - Kilku posłów bawiło się wieczorem, wśród nich dość znany – nie chcę wymieniać nazwiska, bo już nie jest w parlamencie. I on w pewnym momencie powiedział: „Sprowadzę jakieś dziewczyny, mam znajomości”. Koledzy trochę studzili jego zapał, mówiąc, że to Sejm, nie wypada. Jak dodał Niesiołowski, jeden z posłów wpadł na pomysł, żeby panie przebrały się za urzędniczki. Maskujący strój miał sprawić, że nie będą się rzucać w oczy. Coś jednak nie wyszło. Jeden z imprezowiczów zakomunikował głównemu "organizatorowi", że panie "nie wyglądają jak urzędniczki, tylko jak dziwki".