W stanie kompletnego upojenia alkoholowego Beata B. wsiadła za kółko w niedzielę w godzinach południowych. Około godz. 13 na skrzyżowaniu ul. Szwedy z Wandy w Chorzowie wyjechała z podporządkowanej drogi wprost pod opla astrę. W wyniku silnego zderzenia auto sędzi wylądowało na dachu. Dwukrotne badanie alkomatem pokazało ten sam wynik - 2,5 promila w wydychanym powietrzu. - Kierująca suzuki nie zastosowała się do znaku "stop". Przyznała, że jest sędzią. Nie zasłoniła się immunitetem. Przeprowadzono z nią takie czynności, jak z każdym innym kierowcą - mówi Sebastian Imiołczyk, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Chorzowie.
Prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu to już przestępstwo. I w tym kierunku sprawa będzie prowadzona przez śledczych z katowickiej prokuratury okręgowej. - Sprawa dotyczy prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. Wystąpimy z wnioskiem o uchylenie immunitetu uczestniczącej w kolizji sędzi - mówi Agnieszka Wichary z zespołu prasowego katowickiej prokuratury okręgowej.
Beacie B. grożą nawet dwa lata więzienia. Jak komentują aferę w katowickim sądzie? - Prezes sądu został poinformowany o zdarzeniu. Na razie zwróciliśmy się o przesłanie do nas oficjalnej dokumentacji na ten temat. Jeśli te doniesienia zostaną potwierdzone, to oczywiście konsekwencje dyscyplinarne zostaną wobec pani sędzi wyciągnięte - komentuje nam Krzysztof Zawała, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Katowicach.
Dyscyplinarne konsekwencje dla sędzi mogą być różne - od upomnienia aż po wydalenie z zawodu. Beata B. nie została zatrzymana. W pracy jej wczoraj nie było - przebywa na tygodniowym urlopie. W przeszłości była prezesem SR w Siemianowicach Śl. Obecnie pracuje w wydziale cywilnym.
Zobacz także: Szokujące słowa Wałęsy! Przyznał się do przestępstwa?!