Gliwice. Notatka z 1989 roku. - Obywatel Stanisław Pięta w dniu 6 czerwca 1988 roku z samochodu zaparkowanego marki Fiat 126 P skradł portfel z zawartością 5500 złotych gotówki, dwie karty żywnościowe oraz kartę paliwową (...) Przesłuchany Stanisław Pięta przyznał sie do dokonania przestępstwa – czytamy.
O kradzież zapytał posła licealista w trakcie poniedziałkowego spotkania zorganizowanego przez licealistów z jego rodzinnej Bielsko-Białej. Nam przyznał sie tez do innych "skoków". - Nie jestem dumny z tego, co zrobiłem. Byliśmy zbuntowani, mieliśmy po kilkanaście lat i myśleliśmy, że obalimy system. Włamywaliśmy się do samochodów przed komisariatami milicji w różnych miastach. Myśleliśmy, że uda się nam znaleźć pistolety milicjantów ukryte pod siedzeniem. Myśleliśmy, że lada dzień wybychnie rewolucja, chcieliśmy być przygotowani. Nie przewidzieliśmy jednak, że auta nie zawsze należą do funkcjonariuszy. Jak znaleźliśmy dokumenty, to je braliśmy, pieniądze też. Za gotówkę kupowailiśmy żołnierzom piwo, które oni wymieniali nam na amunicję i petardy – wyznaje nam poseł Pięta.
I atakuje licealistę, który wykrył sprawę. - Znam z widzenia tego chłopaka. On uczestniczy w manifestacjach KOD-u – stwierdza.
Zobacz także: Przez lekkomyślny wpis, rzecznik ministerstwa STRACIŁ PRACĘ. Zakpił z Kaczyńskiego