Pięta BRZYDKO DEPRECJONUJE historię Bartoszewskiego

i

Autor: fotomontaż "SE"

Pięta BRZYDKO DEPRECJONUJE historię Bartoszewskiego

2016-07-28 14:51

W ostatnich dniach trwały przepychanki o treść apelu pamięci, jaki ma zostać wygłoszony 1 sierpnia podczas uroczystości 72 rocznicy Powstania Warszawskiego. Ostatecznie MON porozumiał się z powstańcami i dopisał nazwisko Lecha Kaczyńskiego. Wówczas o dopisanie do treści apelu zmarłego Władysława Bartoszewskiego upomniała się Hanna Gronkiewicz-Waltz. Resort Macierewicza stwierdził jednak, że na zmiany w tekście apelu jest już za późno. Co więcej, poseł PiS, Stanisław Pięta mocno zdeprecjonował postać Bartoszewskiego i zasugerował, że jego historia wyjścia z obozu koncentracyjnego nie jest do końca jasna.

W programie "#RZECZoPOLITYCE" Pięta wypowiedział się następująco, wypominając zmarłemu krytykę względem PiS: - Gdyby to zależało ode mnie, to nie zwróciłbym się o to. Pan Władysław Bartoszewski o mnie, o wyborcach PiS był uprzejmy wyrażać się per "PiS-owskie bydło". Zapytany, czy mimo wszystko jego historyczne dokonania nie powinny odsunąć na bok tych animozji odpowiedział: - Nie chcę się wypowiadać na ten temat, bo nie znam wystarczająco życiorysu Władysława Bartoszewskiego. Jego wyjście z powodów zdrowotnych z obozu koncentracyjnego to zaskakująca historia. Nie chciał jednak potwierdzić, że podejrzewa zmarłego profesora o kolaborację z Niemcami. Jak zakończył: - Nic takiego nie mówię. Zwracam tylko uwagę, że miało miejsce takie zdarzenie i ono pozostawia pole do domysłów.

Dla portalu gazeta.pl wypowiedział się w tej sprawie Andrzej Kunert, szef Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa i autor książki "Władysław Bartoszewski - życie i twórczość". Według jego informacji prof. Bartoszewski opuścił obóz jako jeden z wielu. I powodem nie była rzekoma współpraca z Niemcami czy donosicielstwo, jak próbowali dowieść niektórzy przeciwnicy profesora. Jak tłumaczył: - Nic takiego nie miało miejsca i mówię to z pełną odpowiedzialnością. Takie insynuacje pojawiały się już kilkukrotnie - mówi Andrzej Kunert. - Nie ma nic zaskakującego w tym, że Władysław Bartoszewski opuścił obóz koncentracyjny. To był wczesny okres funkcjonowania Auschwitz. W ciągu roku zwolniono wtedy co najmniej kilkaset osób na skutek różnych interwencji i na indywidualnych zasadach. W przypadku Władysława Bartoszewskiego interweniował Polski Czerwony Krzyż, był jego pracownikiem od września 1939 roku. To nie było tak, że doszło do jednego zwolnienia.

Słowa posła wywołały oburzenie, m.in. ...:

 

 

... lub też:

 

 

Zobacz także: Macierewicz ZAPOMNIAŁ o Bartoszewskim. UPOKARZAJĄCE przemilczenie