To między innymi dzięki Saszy Durczok po zeszłorocznych publikacjach "Wprost" zarzucających mu m.in. molestowanie i mobbingowanie podległych dziennikarek wyszedł na prostą. W jednym z wywiadów przyznała to nawet jego żona. - Mąż nie trafił na kozetkę psychologa, ale zastosował dogoterapię - ujawniła Marianna Durczok. Długie spacery, zabawy, wspólne wycieczki - dziennikarz nie krył, że uwielbia spędzać z Saszą każdą wolną chwilę. Bez wątpienia ogrom bezwarunkowej psiej miłości podziałał na byłego szefa "Faktów" niczym cudowny lek. Nie da się ukryć, że w ciągu kilku miesięcy widocznie rozpromieniał. Zapowiedział nawet, że wkrótce wraca do pracy.
Teraz jednak to dziennikarz musi pomóc swemu najlepszemu przyjacielowi w ciężkich chwilach. "Sasza poważnie chory. Nie będzie mnie przez kilka dni. Trzymajcie kciuki" - poinformował na Twitterze. Durczok robi, co może, by Sasza zapomniał o chorobie: wciąż zabiera go na spacery, wypełnia czas zabawą, a przede wszystkim wspiera z całych sił. "Wyniki wciąż fatalne. Samopoczucie pomiędzy kroplówkami - przeciwnie. Rozrabiam. Dzięki za psią solidarność" - dodał dziennikarz w imieniu swego milusińskiego.
Przypomnijmy, że w dwóch procesach z tygodnikiem "Wprost" Durczok walczy w sumie o 9 mln zł odszkodowania.
Czytaj: Durczok schudł i wraca do pracy