Kwaśniewski i Kalisz pozwali "Do Rzeczy" za tekst, w którym znalazł się ich wypowiedzi nagrane w restauracji Sowa i Przyjaciele. Za opublikowanie prywatnej rozmowy obaj domagają się wysokiego odszkodowania - 200 tys. zł, tak informował wczoraj na Twitterze dziennikarz radia Zet. O czym rozmawiali Kwaśniewski i Kalisz, że chcą, by ukarać tygodnik za publikację? M.in. o telewizji, prokuraturze i służbach specjalnych: - Trzy najbardziej zdemoralizowane instytucje w Polsce to jest po pierwsze – prokuratura, po drugie – służby specjalne, po trzecie – telewizja publiczna. (…) Te trzy instytucje – kupią, sprzedadzą, zdradzą, zniszczą. I tak dalej, i tak dalej – mówił nagrany Kwaśniewski. Ale nie tylko, bo pojawiły się też wątki bardzo prywatne. Panowie mieli rozmawiać o kobietach i metodach podrywania: - Po Warszawie chodzi taka plotka, że się podrywa na Rysia (...) Mało poderwałem dzięki Tobie, na dyskotekach, w różnych klubach – stwierdził były prezydent. A Kalisz odpowiadał: - (...) Prawdą jest, że kobity lecą na mnie (...). W sądzie politykom także towarzyszyły najbliższe sercom kobiety. Ryszarda Kalisza wspierała młoda żona Dominika Lis, a Aleksandra Kwaśniewskiego córka Ola Kwaśniewska.
Czytaj: Kalisz kłamał,że Kwaśniewski nie pije
Rusza proces Kwaśniewski,Kalisz kontra "Do Rzeczy".Świadkowie : Aleksandra Kwaśniewska i Dominika Kalisz. pic.twitter.com/9RoCHGP7e6
— Mariusz Gierszewski (@MariuszGierszew) 27 kwietnia 2016