Petru, zapytany o to, jak ocenia swoje szanse odpowiedział pewnie: - Jestem przekonany, że wygram mocnym mandatem i że na końcu wyjdziemy z tego wzmocnieni jako drużyna. Dopytywany, co się stanie jeśli przegra, powiedział, że nie bierze tego wariantu pod uwagę, podkreślając przy tym, że to on "stworzył Nowoczesną od zera" i razem z innymi "organizował pieniądze i ludzi".
Lider Nowoczesnej przyznał, że był zaskoczony niektórymi kandydaturami, ponieważ "Katarzyna Lubnauer i Kamila Gasiuk-Pihowicz wcześniej deklarowały, że będą lojalne i że kandydować nie będą". Gdy prowadząca rozmowę zapytała, czy w takim razie można mówić o ich nielojalności Petru stwierdził, że nie będzie tego komentował. Z kolei na pytanie, czy ma do nich żal odpowiedział, że "uważa, że tak się nie robi, bo w polityce ważna jest wiarygodność i prawdomówność".
Tymczasem we wtorkowe przedpołudnie Kamila Gasiuk-Pihowicz oraz Paweł Pudłowski zrezygnowali z kandydowania na szefa partii. Poinformowali przy tym jednak, że poparli kandydaturę Katarzyny Lubnauer, oceniając, iż jest ona najlepszą osobą "do wzięcia odpowiedzialności" za partię. Jak można przeczytać w ich wspólnym oświadczeniu: - Jesteśmy przekonani, że nasza rekomendacja wzmocni Nowoczesną, Wierzymy, że potwierdzi ona, że jesteśmy jedną drużyną.
W porozumieniu z regionem @N_Lubuskie i konsultacjami z innymi delegatami, w imię poczucia odpowiedzialności za Polskę i Nowoczesną postanowiliśmy wspólnie z Kamilą Gasiuk-Pihowicz zarekomendować Katarzynę Lubnauer na Przewodniczącą .N
— PAWEŁ PUDŁOWSKI (@PUDLOWSKI) 21 listopada 2017
Wszystkie ręce na pokład!@Nowoczesna
Zobacz także: Katarzyna Lubnauer o relacjach z PO: Do tanga trzeba dwojga