W środę po południu sejmową limuzyną Petru wybrał się do zakładu fryzjerskiego w centrum Warszawy. Polityk zamówił sobie mycie i strzyżenie. Spędził u fryzjera ponad pół godziny. Kiedy robił się na bóstwo, czekała na niego sejmowa limuzyna. Później w nowej, eleganckiej fryzurze odjechał. Wczoraj nie udało nam się z nim skontaktować. Rzeczniczka Nowoczesnej, posłanka Paulina Hennig-Kloska (40 l.) tłumaczyła polityka. - Wizyta u fryzjera wypadła między służbowymi spotkaniami. To nie było tak, że poseł wziął sejmowe auto, by pojechać do fryzjera. Pracujemy od 9 do 21, kiedyś musimy pójść do fryzjera, jesteśmy ludźmi - powiedziała "Super Expressowi" rzeczniczka Nowoczesnej.
Zobacz: Biedroń porównał swojego partnera do KOTA Kaczyńskiego