"Macie mi to wszystko zjeść i nawet mnie nie denerwujcie!" - napisał na Twitterze, nawiązując zapewne do świąt Bożego Narodzenia, jeden z blogerów. Zupełnie niespodziewanie na te słowa zareagowała Krystyna Pawłowicz, która całkiem poważnie potraktowała wpis blogera. Sprowokował ją on do osobistego wyznania. Posłanka Prawa i Sprawiedliwości zdradziła rodzinny sekret, który dotyczy jej kochanego taty, o którym pisze po prostu "Tatuś".
PRZEGIĘCIE! NIE UWIERZYSZ, JAK PAWŁOWICZ NAZWAŁA JANDĘ. ZOBACZ
"Mój Tatuś, który był w obozie koncentracyjnym NIGDY nie pozwalał NICZEGO z jedzenia wyrzucić. Nawet już mało świeże jedzenie jadł, aby tylko jedzenia nie wyrzucić. Trzeba było pilnować, nie robić niczego za dużo. A chleb był ŚWIĘTY, nawet zeschnięty Tatuś moczył w herbacie" - napisała Krystyna Pawłowicz. W kolejnym wpisie parlamentarzystka dodała, ze " chleb przed odkrojeniem pierwszej kromki trzeba przeżegnać znakiem krzyża". "Ale to już mało praktykowane, a i chleb już pokrojony w sklepie" - dodała chyba ze smutkiem.