"Super Express": - Opinią publiczną wstrząsnęła historia Igora Stachowiaka, który zmarł na komisariacie, jak ujawniły media - po torturach policji. Sprawa brutalnego zachowania funkcjonariuszy ujrzała światło dzienne dopiero po roku, gdy ujawniły ją media. Czy - jak twierdzi opozycja - do dymisji powinni się poddać minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak i szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro?
Prof. Krystyna Pawłowicz: - To żądanie absurdalne. Nie można na tej podstawie, że rok temu na jednym z komisariatów funkcjonariusze zabili człowieka, oczekiwać dymisji ministra. W pierwszej kolejności ukarane powinny zostać osoby, które się tego dopuściły - funkcjonariusze i ich bezpośredni przełożeni.
- Owszem, ale śledztwo prokuratury trwa już od roku, z kolei funkcjonariusz, który użył paralizatora, po trzymiesięcznym zawieszeniu został przywrócony do służby. To chyba jednak mechanizmy nadzoru zawiodły?
- Ale teraz wszyscy lokalni komendanci zostali usunięci, usunięty został też wspomniany funkcjonariusz. Nie ma więc powodu, by usuwać ministra. Na tej zasadzie szef resortu musiałby stracić stanowisko za każdy błąd podległego mu urzędnika. Żadna władza by się tak nie utrzymała. Ja rozumiem, że opozycja chce usunięcia nas pod każdym pretekstem, przy każdej okazji. Każde życie jest ważne, a śmierć, w każdych okolicznościach, jest tragiczna. Ja jednak przypomnę, że gdy doszło do tragedii smoleńskiej, zginęło 96 osób, w tym prezydent, nie było nawet żądania odwołania jakiegokolwiek ministra. W sprawie śmierci pana Stachowiaka ważne jest, że osoby odpowiedzialne już poniosły odpowiedzialność dyscyplinarną i na pewno poniosą jeszcze odpowiedzialność karną.
- Tu zarzut opozycji wobec ministerstw dotyczy braku odpowiedniego nadzoru.
- Ale na najniższym szczeblu odpowiedzialność powinni ponosić bezpośredni przełożeni sprawców. Gdyby iść tokiem rozumowania opozycji, zwinąć należałoby całe państwo. Nawet prezydenta odwołać, bo podlegają mu przecież siły zbrojne i wiele instytucji. To oczywiście zbójeckie prawo opozycji, by żądać teraz dymisji ministrów, jednak ich inicjatywa z góry jest skazana na niepowodzenie. Rozumiem, gdyby chodziło o jakąś wielką skalę, niefunkcjonowania całego państwa, resortu, to dymisja miałaby sens. Tu podejść należy z największym szacunkiem do życia pana Stachowiaka, największym potępieniem do zomowskich, bestialskich metod zastosowanych przez policjantów, i tacy ludzie w policji nie mają prawa pracować. Jednak kary zostały wymierzone na poziomie takim, na jakim powinny.
- No dobrze, ale patologie miały miejsce wcześniej, sami przez lata krytykowaliście działania organów ścigania za rządów PO. Rządzicie już dwa lata. Dlaczego jeszcze nie nastąpiły zmiany w funkcjonowaniu policji?
- Ale jak pan dobrze wie, wychowanie, wprowadzenie pewnych zwyczajów, dyscypliny wymaga sporo czasu. Pamiętajmy, że w policji zdarzają się ludzie, którzy nie poddają się takiej dyscyplinie. To wszystko wymaga czasu, ale myślę, że właśnie kary, które zostały wymierzone, zarówno na sprawców, jak i komendantów policji, a także dalsze postępowanie karne wpłyną na lepsze traktowanie obywateli przez funkcjonariuszy. Ale my zwracamy na patologie uwagę, karzemy winnych, a za czasów rządów PO szef BOR Marian Janicki, który miał dbać o bezpieczeństwo polskiej delegacji do Smoleńska, po katastrofie, w której zginął prezydent i 95 innych osób, został generałem! To zupełnie inne standardy.
Zobacz także: Adam Bodnar: Działania policjantów spełniają definicję tortur