Paweł Śpiewak

i

Autor: East News

Paweł Śpiewak: Szydło skazana na samodzielność

2015-11-09 3:00

"Super Express": - Pierwszy raz po 1989 r. jedna partia - Prawo i Sprawiedliwość - ma większość w Sejmie, samodzielnie tworzy rząd. Jedni odbierają to jako zagrożenie, inni jako szansę dla polskiej demokracji. Paweł Śpiewak: - Polska demokracja zagrożona jest od kilku lat, przez to, w jaki sposób nastąpiło przejęcie władzy nad polskimi umysłami i postawami przez dwie wielkie partie: oligarchiczne, niedemokratyczne wewnątrz, które swoje tożsamości budują na negacji i wzajemnej walce. To tworzyło bardzo niedobry klimat społeczny - dzieliło i rozbijało ludzi. Do tej sytuacji przyczyniła się zarówno PO, jak i PiS.  

- A jak odbiera pan fakt, że jedna z tych dwóch partii rządzić będzie samodzielnie?

- Oczywiście każdy monopol jednej partii może stać się niebezpieczny sam dla siebie, ale ma plus w postaci większej efektywności. To jest sytuacja w gruncie rzeczy korzystna z punktu widzenia rządzenia. Zarówno od strony efektywnego zarządzania, jak i jasnej, nierozmytej odpowiedzialności za państwo i politykę.

- Jak piszemy w dzisiejszym "Super Expressie", Jarosław Kaczyński powiedział współpracownikom, że "nic nie jest dane raz na zawsze", że każdy, kto trafi do rządu, musi się wykazać. Pojawiły się opinie, że to ultimatum dla przyszłej szefowej rządu i ministrów. Czy Beata Szydło będzie samodzielnym premierem?

- Ona na tę samodzielność będzie skazana. Problem polega nie na tym, że, jak sugeruje Ewa Kopacz, Beata Szydło będzie sterowana z tylnego siedzenia przez Jarosława Kaczyńskiego, ale właśnie na tym, że będzie każdego dnia naprawdę konfrontować się z trudnymi sytuacjami. Bardzo drobiazgowymi, konkretnymi, w których będzie musiała zająć stanowisko. Nie będzie mogła zrzucić odpowiedzialności czy czekać, aż ktoś inny ustali, co za nią zrobić. Pytanie jest zasadnicze - czy Beata Szydło ma wystarczające kompetencje, by sprostać temu zadaniu. Liczba dokumentów przechodzących przez ręce premiera, liczba decyzji, które musi podjąć, jest ogromna. To nie jest kwestia, w której będzie mogła zadzwonić do Kaczyńskiego i zapytać o zdanie. Nie będzie tatusia, który za nią myśli. To spory problem.

- Czyli lepiej byłoby, żeby to Jarosław Kaczyński był premierem?

- Ze wszech miar tak. Lepiej byłoby, gdyby najważniejszy polityk w Polsce ponosił odpowiedzialność konstytucyjną, stał na czele rządu. Ale jest już "po ptakach", premierem będzie Beata Szydło.

- W środowisku prawicowym widać pewne pęknięcia. Są publicyści, którzy ostro wypowiadają się na temat niektórych kandydatów na ministrów. Czy nie jest tak, że PiS pozyskał centrum, ale może bać się o swój najbardziej wierny, tradycyjny elektorat?

- Tak, i ja uważam to za największy problem PiS. Nie jest nim opozycja, która jest bardzo słaba, czy nieprzychylne media. Ale to, że radykalne zaplecze PiS domaga się czystki, odwetu. Kierownictwo partii stara się przedstawiać ją jako formację umiarkowaną, modernizatorską, ale w inny sposób niż Platforma. Ta strategia przyniosła sukces w wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Pytanie jednak, czy uda się ją zachować wobec bardzo dużego radykalizmu własnych działaczy.

- Politycy PO i PiS znów się pokłócili, tym razem nikt nie chce jechać na szczyt UE poświęcony uchodźcom.

- Ten spór to zabawa dzieci w piaskownicy, prowadzona kosztem myślenia o państwie. Kopacz jest premierem, powinna dostać pełnomocnictwa od prezydenta, jechać i koniec. Nieważne, kto ma w tym sporze rację - fakt, że nikogo z Polski nie będzie na tak istotnym unijnym szczycie, jest nie do przyjęcia. Minimalne poczucie odpowiedzialności za państwo zostało zaprzepaszczone przez obie główne formacje. Nie potrafię tego pojąć.

- Wspomniał pan o bardzo słabej Platformie Obywatelskiej. Jak wyglądać będzie przyszłość tej formacji?

- W tej chwili nie wiemy, w jakiej formie ta partia przetrwa. To, co spajało Platformę od lat, to Donald Tusk. Kiedy wyjechał, pojawił się problem, a po porażce wyborczej partia może być rozsadzana przez wewnętrzne konflikty. Są one bardzo poważne, co więcej, nie widać za bardzo możliwości porozumienia między zwolennikami Ewy Kopacz i Grzegorza Schetyny.

Zobacz: Kowalski: Zdegradować go do szeregowca