"Super Express": - Minister Waszczykowski znów oburza. Tym razem mówiąc o stosunkach polsko-amerykańskich, stwierdził, że Polska wstaje z kolan i cytując słynne słowa Radosława Sikorskiego, komunikuje, że oto odrzucamy "murzyńskość" w relacjach z Waszyngtonem. Wyszło niezgrabnie?
Paweł Lisicki: - Minister Waszczykowski od samego początku ma problem z tym, jak pogodzić funkcję szefa polskiej dyplomacji z rolą publicysty. Publicysta ma to do siebie, że formułuje sądy w sposób bardzo ostry i wyrazisty. Natomiast w przypadku szefa MSZ, który prowadzi politykę nie tylko w świetle kamer, ale także za kulisami, język jest instrumentem bardzo wrażliwym. Z tego punktu widzenia nie tylko ta, ale także poprzednie wypowiedzi pana ministra są wyjątkowo nieszczęśliwe. Na pewno Polsce nie służą i naszego wizerunku nie wzmacniają. Będą bowiem traktowane przez partnerów zagranicznych jako osobliwość.
- Cokolwiek by mówić, minister Waszczykowski ma swój styl. Może zapisać mu to na plus?
- Problem polega na tym, że trudno mi sobie przypomnieć, żeby jakikolwiek inny szef dyplomacji ważnego państwa przemawiał takim językiem. Pełniąc tak delikatną funkcję, trzeba pilnować swojego przekazu. A ten warunek przez ministra Waszczykowskiego nie jest spełniony.
- Pana zdaniem Jarosław Kaczyński miał już jakieś rozmowy wychowawcze z panem ministrem?
- Trudno powiedzieć. Być może jest tak, że skoro sam Jarosław Kaczyński słynie z barwnych opowieści, to ci, którzy chcą być dobrze przez niego postrzegani, też się takim językiem posługują. Jednak to, co wolno liderowi partii, który nie pełni żadnych funkcji państwowych, to jednak w przypadku dyplomaty sprawia, że będzie on postrzegany jako dziwak.
- Kontrowersyjnych wypowiedzi nie brakuje. Do tego jeszcze niektórzy uważają, że pan minister nie wie, co się w podległej mu dziedzinie dzieje. Choćby w sprawie zmarłej w zamachu w Brukseli Polki. Witold Waszczykowski zasłużył już sobie na dymisję?
- Nie do mnie należy zwalnianie ministrów. Mogę oceniać jego pracę. A im głośniej pan minister mówi o swoich sukcesach, o wstawaniu Polski z kolan, tym bardziej przypomina mi to zaklinanie rzeczywistości. Katastrofy nie ma, ale trudno nie zauważyć, że nie wszystko gra.
Zobacz: Tomasz Nałęcz: Przed radykalnym islamem trzeba się bronić