"Super Express": - Czy Polska i Europa, tak jak kiedyś, muszą się bronić przed islamem?
Prof. Tomasz Nałęcz: - Rzeczywiście, przed radykalnym islamem trzeba się bronić, tak jak trzeba bronić się przed każdym innym radykalizmem.
- Kiedyś Turcy szli do Europy nawałą. Dziś islamiści walczą z nami hybrydowo, tworząc komórki w różnych miastach, które grożą nam terroryzmem.
- To na pewno duże niebezpieczeństwo, zwłaszcza dla społeczeństw, które mają znaczny odsetek ludności muzułmańskiej.
- Czyli nie u nas? Znowu nam się udało?
- To, co jest najbardziej przerażające, to fakt, że zamachów nie dokonują imigranci, którzy uciekają przed wojną na Bliskim Wschodzie, ale Europejczycy - drugie lub trzecie pokolenie wcześniejszych imigrantów z krajów muzułmańskich.
- Którzy się nie asymilują.
- Nie asymilują się. Nie wiązałbym tego z religią, islamem.
- Ale jak to?
- To trzeba wiązać z radykalizmem politycznym. Rozumowanie, żeby zakazać islamu, to będzie spokój, jest błędne. Przecież uważamy, że wyznawanie swojej wiary jest przyrodzonym prawem człowieka. My, chrześcijanie, już dawno porzuciliśmy pogląd, że jest tylko jedna religia, a reszta to pogaństwo. Nasza religia też taka była - próbowano nawracać mieczem i zbawiać ogniem. Mamy w naszym panteonie świętych takich ludzi, którzy w ten sposób katolicyzm pojmowali.
- Są kraje na świecie, gdzie chrześcijaństwo jest zakazane.
- I wcale te kraje nie budzą naszej adoracji.
- Chrześcijaństwo to nie jest religia umierająca? Mówię choćby o geście papieża, który umył nogi muzułmańskiej kobiecie, co zostało zinterpretowane jako słabość Kościoła.
- Nie chcę odziewać się w szaty teologa, ale ostatni papieże, udając się z tym gestem do więzień czy obozów dla uchodźców, wracają do praźródeł chrześcijaństwa, kiedy Kościół był Kościołem biedującym, a nie panującym.
- Zwykły człowiek pomyśli, że jesteśmy niewolnikami, którzy muszą słuchać muzułmanów.
- Papież nie umył nóg kobiecie, która miała na sobie pas szahida, ale kobiecie, która cudem uratowała życie z otchłani wojny.
- To dlaczego chrześcijaństwo jest dziś w Europie w defensywie? Coraz mniej powołań, coraz bardziej wyludniające się kościoły.
- Nie sądzę, żeby tak było. To jest w ogóle problem wspólnot religijnych w nowoczesnych społeczeństwach. Zjawisko nie jest jednak nowe. Dlatego nie wierzę w słabość chrześcijaństwa.
- Polityka multikulti w Europie się sprawdza?
- Gołym okiem widać, że nie. Fundamentaliści urodzeni w Europie nie akceptują jej.
- Dlaczego? Bo Europa nie daje im szans?
- Jeśli chodzi o warunki życia, to Europa stworzyła ich rodzinom wielkie szanse. Osiągnęli tu więcej, niż osiągnęli w kraju ich przodków. Jeśli natomiast ktoś naszego systemu wartości nie akceptuje, powinna się tu kończyć nasza tolerancja.
ZOBACZ: Dżihadysta GROZI Europie. "Zamachy w Brukseli to tylko przedsmak"
- Czyli nie pasują ci nasze prawa, to wyjeżdżaj. Ale dokąd? Przecież on się tu urodził.
- Tak samo jak w Polsce - ktoś, kto kradnie, bije, gwałci, to eliminujemy go ze społeczeństwa, wsadzając do więzienia.
- Będziemy robić testy? Jeśli nie pasuje ci eutanazja czy aborcja, to idziesz do więzienia?
- Czym innym w cywilizowanym społeczeństwie jest pogląd, a czym innym działalność. W II RP zakazana była działalność komunistyczna, ale można było wyznawać poglądy komunistyczne.
- Chce mi pan powiedzieć, że islamski duchowny może głosić w meczecie, że europejską cywilizację można zniszczyć?
- Właśnie nie. Gdyby to ode mnie zależało, to takiego duchownego bym usunął. Jeśli byłby obywatelem francuskim czy niemieckim, tobym go za nawoływanie do przemocy wsadził do więzienia.
- Wie pan z całą pewnością, że za krytykę społeczeństwa multikulti lub krytykę mniejszości traci się pracę. Pamiętam przypadek niemieckiego bankiera, który napisał książkę o mniejszości tureckiej, która się nie asymiluje albo asymiluje się słabo, to nie dość, że nazwano go rasistą, to jeszcze stracił stanowisko. A przecież napisał prawdę.
- To się zmienia. Nie podzielam też przepisów, które zakazują policji informowania, że bandyta jest muzułmaninem czy chrześcijaninem. Tak zwana poprawność powinna ustąpić.
- Czyli jest pan przeciwnikiem poprawności politycznej?
- Tej fałszywie pojmowanej. Jeśli muzułmańscy radykałowie napastowali kobiety, to czemu o tym nie informować? Jeśli hipotetyczni fundamentaliści chrześcijańscy polewaliby kobiety kwasem za noszenie bikini na plaży, to czemu mamy milczeć na temat tego, kim są ci ludzie.
- Jesteśmy w tej dobrej sytuacji, bo nie mamy mniejszości, a jeśli już to są one nieliczne.
- Ale fundamentalistów mamy. Przecież pewien duchowny katolicki głosił potrzebę - niewyrażoną może wprost - palenia na stosie małżonki prezydenta. To fundamentalizm, który należy piętnować.
- Ale ten duchowny nie nawoływał do przemocy.
- To był głupi żart.
- Rzeczywiście, było to niestosowne.
- Z ust duchownego to w ogóle nie powinno paść. Przecież zgodnie z nauczaniem Kościoła powinien obmywać nogi, a nie drapować się w togę inkwizytora.
- Ojciec Rydzyk cieszy się wielką charyzmą, jak sądzę, m.in. dlatego, że potrafi zająć twarde stanowisko.
- Cieszę się, żeśmy się zgodzili. Bo tak jak mnie niepokoi, że fundamentalizm islamski cieszy się popularnością wśród milionów ludzi, tak niepokoi mnie, że ojciec Rydzyk cieszy się popularnością wśród fundamentalistów katolickich w Polsce.
- Ale w Polsce nie wysadzają nikogo w powietrze.
- Zgadzamy się jednak, że tego rodzaju głupiego żartu o kobiecie, która jest zwolennikiem przerywania ciąży w określonych warunkach, nie powinno być. Przecież pani prezydentowa opowiedziała się po stronie prawa, które jasno o tych warunkach mówi.
- Wieczny konflikt prawa boskiego i ludzkiego. Nierozwiązywalny.
- Jako historyk znam epoki, w których Kościół inaczej postrzegał poczęcie życia ludzkiego niż obecnie. Pojmowanie przez Kościół życia ludzkiego to profanum nie sacrum. Bóg się w tej materii nie wypowiadał.
- Porozmawiajmy o specjalnej polityce historycznej, którą chce prowadzić Antoni Macierewicz.
- Specjalnej nie. Powinniśmy prowadzić normalną politykę historyczną.
- Normalną?
- Powinniśmy rozróżnić politykę historyczną od propagandy. Ta pierwsza to pokarm, który ludziom podajemy. Propaganda to narkotyk. Mam ten wielki honor, że jestem kolegą ze studiów pana Macierewicza. To absolwent świetnego Uniwersytetu Warszawskiego i jego wydziału historycznego z czasów jego największej świetności...
- Podobno był świetnym studentem...
- Cóż, pamiętam z jego rocznika studentów lepszych. Ale to nie hańba, bo to naprawdę był świetny rocznik. Był tam prof. Władyka czy prof. Wieczorkiewicz. Niemniej wiem jedno - niezależnie od epoki, jak się minister obrony brał za historię, to nigdy nie było dobrze. Wojsko nie jest od uprawiania historii.
- Ale żołnierz nie powinien znać historii swojego kraju? Dzięki niej może być dumny ze swojego kraju i dzięki niej potrafi poświęcić dla niego nawet życie.
- Oczywiście. Niemniej żołnierz uczy się historii w rodzinie czy w szkole. Dzisiaj mamy niemal powszechne wykształcenie średnie. Jeśli ktoś chce się nauczyć historii, to się jej nauczy. To, co mnie w polityce historycznej MON niepokoi, to fakt, że on nie chce uczyć historii swoich żołnierzy i oficerów. MON chce uczyć nas, cywilów.
- A czytał pan najnowszą książkę Roberta Krasowskiego? Pisze w niej o Bronisławie Komorowskim i Ewie Kopacz, że Tusk wybrał te dwie osoby, by były blisko niego, ponieważ były nieutalentowane i nie stanowiły dla niego żadnego zagrożenia. I co pan na to?
- Nie podzielam teg o poglądu. Jak każdy dobry publicysta wyostrza swoje sądy, ale, moim zdaniem, popada momentami w manieryzm. Znam Komorowskiego o wiele lepiej niż on. Oczywiście, nie uważam, że jest geniuszem polityki, ale uważam, że jest politykiem z górnej półki.