"Super Express": - Nie patologie w państwowych spółkach, ale mądrość etapu stoją za dymisją ministra skarbu, Dawida Jackiewicza. Kupuje pan tę historię?
Paweł Lisicki: - Jest faktem, że od samego początku PiS zapowiadał likwidację Ministerstwa Skarbu.
- To w grudniu. Mamy wrzesień i dymisja Jackiewicza dziwnie zbiega się z jego wypadnięciem z komitetu politycznego PiS.
- Rzeczywiście, trudno nie skojarzyć tych faktów, tym bardziej, że w ostatnich dniach dochodziły z PiS głosy, iż wokół państwowych spółek pojawiły się jakieś dziwne siły. Myślę, że właśnie to było głównym i realnym powodem dymisji Jackiewicza. Powód strukturalny był tylko pretekstem.
- Bo gdyby wszystko grało, pan Jackiewicz mógłby sobie spokojnie wygaszać resort.
- I mogłoby to długo trwać.
- Ta dymisja to sygnał dla aparatu partyjnego, że bonanza się skończyła?
- To bardzo wyraźny sygnał. Siłą PiS i tym, co miało odróżniać tę partię od poprzedników, była znacznie większa uwaga kierowana na to, by państwowe spółki nie były miejscem, gdzie załatwia się różne prywatne interesy czy interesiki kosztem dobra publicznego.
- Ale ostatnie miesiące pokazały, że wcale tak nie jest.
- I stąd ta reakcja.
- Opamiętają się w PiS?
- Aż tak bardzo w naturę ludzką nie wierzę. Na pewien czas na pewno będzie to sygnał, że dotychczasowe praktyki są nie do przyjęcia i muszą się skończyć.
Zobacz także: Janusz Korwin-Mikke: Historia kołem się toczy