Paweł Adamowicz wziął urlop od 18 grudnia ubiegłego roku. Razem z żoną i córką wybrał się do Santa Monica w Kalifornii, gdzie uczy się starsza córka Adamowiczów, Antonina (16 l.). Prezydent Gdańska był w Stanach Zjednoczonych krócej niż jego najbliżsi i kupił bilet powrotny na 6 stycznia, czyli w Święto Trzech Króli. Wrócił wcześniej ze względu na obowiązki w urzędzie, a także na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, która zagrała tydzień później. W niedzielę, 13 stycznia, pochwalił się z estrady, że w ciągu dwóch godzin zebrał 5613 zł. Chwilę potem został śmiertelnie ugodzony nożem.
Z Pawłem Adamowiczem nie zdążyła pożegnać się jego żona Magdalena. Na wieść o dramatycznych zdarzeniach kobieta zdążyła wprawdzie przylecieć do Londynu, gdzie czekał na nią specjalnie wysłany z Warszawy rządowy samolot, który zabrał ją do Polski. Niestety, wylądowała w Gdańsku półtorej godziny po oficjalnym stwierdzeniu śmierci męża…