Paweł Adamowicz był rodowitym gdańszczaninem. Urodził się 2 listopada 1965 roku w szpitalu przy ulicy Klinicznej jako drugi syn ekonomistów Ryszarda i Teresy Adamowiczów, wywodzących się z Wilna. Uczęszczał do szkoły podstawowej numer 50 w Gdańsku, a po jej ukończeniu uczył się w I Liceum Ogólnokształcącym, jednym z najstarszych i najlepszych ogólniaków w Trójmieście. To w szkole średniej włączył się do działalności podziemnej. „Już w liceum, w latach 1984-1986 włączyłem się w wydawanie i kolportaż podziemnych wydawnictw, w tym pisma uczniów I LO „Jedynka”. W trakcie wizyty Jana Pawła II w Gdańsku w 1987 r. byłem członkiem diecezjalnej służby porządkowej. W 1988 r. współorganizowałem strajk solidarnościowy studentów UG, zostałem przewodniczącym Studenckiego Komitetu Strajkowego” - czytamy na jego stronie.
Studiował na Wydziale Prawa i Administracji na Uniwersytecie Gdańskim, kontynuując działalność podziemną. Po ukończeniu studiów, rozpoczął pracę na uczelni, a także z sukcesem odbył aplikację radcowską.
A jak wyglądała jego droga do polityki? W 1990 roku został radnym z list Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”, zdobywając 2102 głosy. W kolejnej kadencji zasiadał w Radzie Miasta z ramienia Unii Wolności. „Radnym byłem także w kadencji 1998-2002, zaś od 1997 do 2002 r. byłem członkiem władz wojewódzkich i krajowych Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego” - pisał sam o sobie. W 1998 roku Rada Miasta powierzyła mu stanowisko prezydenta miasta, 6 lat później zdobył ten mandat już w pierwszych bezpośrednich wyborach na ten urząd. Gdańskiem rządzi więc już od ponad 20 lat. Jak sam deklarował, kochał to miasto. Dopiero co jesienią zwyciężył w kolejnych wyborach, startując ze swojego komitetu. - Chcę być prezydentem wszystkich gdańszczan – deklarował przed drugą turą. Namawiał do jedności, pragnął demokratycznego Gdańska, nie chciał podziałów… - Kadencja pod silnym znakiem polityki społecznej, którą można nazwać prawdziwie solidarnościową. Żaden mieszkaniec Gdańska nie może być pozostawiony samemu sobie w każdej dziedzinie – zapowiadał.
Nie tylko polityka i praca były ważne w jego życiu. Od 1999 roku był mężem Magdaleny Adamowicz z domu Abramskiej. Podobnie jak mąż, studiowała prawo. Z wykształcenia jest doktorem prawa i pracuje na uczelni. „Mam wspaniałą rodzinę” - chwalił się na swojej stronie internetowej. Małżeństwo doczekało się dwóch córek – Antoniny (ur. 2004) oraz Teresy (ur. 2010).
Jego hobby był… Gdańsk. - Czasu na hobby rzeczywiście praktycznie nie mam. Najchętniej bym powiedział - zgodnie zresztą z prawdą - że moim hobby jest Gdańsk. I jestem człowiekiem szczęśliwym, bowiem moja praca jest jednocześnie moim hobby. Ale poza tym zbieram monety, staram się dużo czytać, jeżdżę na rowerze... A przede wszystkim mam rodzinę i każdą wolną chwilę staram się poświęcić kobietom mojego życia – mówił przed laty w jednym z wywiadów. Mówił o sobie: jestem optymistą. - Gdybym nie był, to pewnie bym bał się wychodzić z domu. Przecież każdy kolejny dzień jest wielkim wyzwaniem. Pesymiści boją się wyzwań – zaznaczał. W ludziach cenił skromność i otwartość, „bo z takimi ludźmi można coś budować”…