Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

Partyjne wędrowniczki

2018-11-27 5:00

Jakiś czas temu w pewnym kraju pewien polityk robił karierę na hasłach radykalnie narodowych. Za głoszenie swych haseł został przez światłą część społeczeństwa uznany za „faszystę”, „obciachowego naziola”, „nacjonalistę”. Przeciwko politykowi organizowane były ostre protesty, palono jego kukły. Minęły lata. I nastąpił zwrot o 180 stopni. 

Niegdysiejszy „obciachowy narodowy radykał” awansował na autorytet liberalnego salonu. Jest pupilkiem liberalnych mediów, a liberalno-lewicowy salon widzi dla niego nawet miejsce w przyszłym światłym i europejskim rządzie. Tego typu cudownych przemian we wspomnianym kraju było wiele. A to były narodowo-katolicki premier w mediach produkuje się tylko po to, by atakować swych dawnych partyjnych kolegów (w TV występując w przerwach między kolejnymi historiami z życia prywatnego ochoczo opisywanymi przez tabloidy). Inny narodowy katolik, niegdyś wzór walki o wartości, dziś słynie z najostrzejszej krytyki przeciwników swojej już liberalnej i światłej formacji. Wreszcie legendarny przywódca dawnej opozycji demokratycznej, przed laty wróg numer jeden liberalnego salonu, synonim obciachu, dziś w salonie owym bryluje jako główny obrońca demokracji. Oczywiście jak w każdej bajce wszelkie podobieństwa są wyłącznie przypadkowe. 

Jednak, całkiem na poważnie, transfery polityczne, zmiany poglądów zdarzają się na całym świecie. Są moralnie wątpliwe (tak jak wątpliwa jest szczerość przemian zmieniających poglądy polityków), jednak nieuniknione. Problem pojawia się wtedy, gdy społeczeństwo obywatelskie jest niewyrobione. W normalnej sytuacji świadomi obywatele albo pogoniliby zmieniającego barwy polityka. Albo zmiana barw jest wynikiem zmiany przekonań i wartości głoszonych przez partię macierzystą (na przykład partia lewicowa zaczyna popierać liberalny program ekonomiczny, partia konserwatywna głosuje za aborcją). W krajach o nieugruntowanej demokracji polityk może z dnia na dzień zdradzić i liczyć, że wszyscy zapomną. I zapominają, bo niewyrobione społeczeństwo łyka wszystko jak młody pelikan. Dlatego, zamiast na partyjnych wędrowniczków się oburzać, zadbać należy o edukację i świadomość obywateli.