Rolnik Andrzej

i

Autor: Archiwum prywatne

Echa rolniczego protestu

Pan Andrzej usłyszał zarzuty za rzucanie jajami w policjantów: "Nie robiłem tego, nie jestem chuliganem"

2024-03-16 4:43

65 -letni Pan Andrzej to rolnik z Mokrzeszowa na Dolnym Śląsku. 6 marca przyjechał do Warszawy na manifestację rolników. Protest zakończył się potężnymi zamieszkami i zatrzymaniem kilkudziesięciu osób. Wśród nich znalazł się Pan Stanisław. Rolnik spędził noc na dołku i usłyszał zarzuty za rzucanie jajkami w policjantów. Mówi nam, że nie robił nic takiego.

Podczas niedawnego protestu rolników w Warszawie rannych zostało łącznie 14 policjantów. Jeden funkcjonariusz miał dostać ciężkiego urazu głowy. Jak informowała Komenda Stołeczna Policji zatrzymano łącznie 55 osób. Wylegitymowano niemal półtora tysiąca, nałożono 34 mandaty i skierowano 12 wniosków do sądu o ukaranie. Zarzuty miało usłyszeć kilkanaście osób. Jedną z nich jest Pan Andrzej (65 l.). Rolnik miał naruszyć nietykalność cielesną policjantów rzucając jajkami w ich nogi i okazując przy tym też rażące lekceważenie dla porządku publicznego, tym samym jego czyn został zakwalifikowany jako czyn chuligański.

Udało nam się skontaktować z rolnikiem. Twierdzi, że zarzuty są absurdalne i nie mają żadnego potwierdzenia w rzeczywistości. - To jakieś wymysły na potrzeby policji. Jestem rolnikiem, a nie chuliganem. Nie rzucałem jajkami w policjantów. To policja była wulgarna i agresywna, wręcz chamska. Jeden z funkcjonariuszy nawet mi naubliżał. Młody chłopak, mógłby być moim synem - twierdzi rolnik. 

Pan Andrzej dodaje, że robił to każdy związkowiec w podobnych sytuacjach. - Szedłem z flagą, jedynym orężem do walki podczas taki protestów. Zapolowali na mnie i tyle - broni się teraz rolnik. 

Zupełnie inna jest jednak perspektywa policji. Młodsza inspektor Katarzyna Nowak, p.o. rzecznika policji, mówiła w "Wieczornym Expressie", że reakcja służb była profesjonalna i uzasadniona, a wspomniane drzewce flag były przez rolników wykorzystywane do rozłupywania kostki brukowej, a nawet do bicia policjantów. - Podjęcie decyzji o użyciu środków przymusu bezpośredniego to zawsze sprawa indywidualna. Tu naprawdę było niebezpiecznie. Nie mówmy, że policjanci prowokują samym mundurem. My jesteśmy zawsze pośrodku i robimy to profesjonalnie. Można złożyć skargę i wszystko będziemy wyjaśniać - mówi policjantka. Inspektor Nowak dodaje, że o reakcję policji wnioskowali też mieszkańcy okolic Sejmu i ulicy Wiejskiej w Warszawie. - Wzdłuż całej Wiejskiej protestujący atakowali policjantów, rzucali jajkami w budynki, w okna, wchodzili na prywatne balkony. Dzwonili do nas przestraszeni mieszkańcy, mówili, że są zagrożeni - słyszymy w "Wieczornym Expressie. 

Sprawa zarówno zachowania protestujących, jak i niektórych funkcjonariuszy będzie badana przez odpowiednie organy. Wiemy, że Pan Andrzej z pomocą reprezentującej go mecenas Magdaleny Majkowskiej z Ordo Iuris  złożył zażalenie na bezprawne, jego zdaniem, zatrzymanie.

Rolnik Andrzej

i

Autor: Archiwum prywatne
Rolnik Andrzej

i

Autor: Archiwum prywatne
Wieczorny Express cz.I - mł.insp. Katarzyna Nowak