Chemioterapia

i

Autor: Shutterstock

Brak pomocy w miejscu zamieszkania

Pacjenci onkologiczni nie mogą liczyć na proste zabiegi. W każdej sprawie muszą jechać do kliniki

2024-04-26 5:10

Pacjenci onkologiczni mogą przyjmować chemioterapię w domach, ale jeśli chcą uzyskać w miejscu zamieszkania pomoc w odłączeniu sprzętu po przyjęciu leku, spotykają się z odmową. - Tracimy przez to czas i energię – mówi Tomasz Radzik, fotoreporter „Super Expressu”, który aktualnie przechodzi leczenie.

Przepisy nie pozwalają na leczenie w POZ

Pacjenci z nowotworami przyjmują stale duże dawki leków dożylnie. Niektórym wszczepia się port naczyniowy, który ułatwia podawanie płynów, aby lekarze nie musieli wkłuwać się do żyły. Kiedy pacjent ma przyjąć dużą dawkę leku, w klinice zostaje mu podłączona pompa infuzyjna z płynem (za pośrednictwem przewodu i igły) do portu. Tak wyposażony, może odbyć w domu kilkudniową terapię. Po jej zakończeniu chory powinien wrócić do kliniki, aby pielęgniarka przepłukała igłę i odłączyła ją od portu.

Dramatyczna sytuacja Zbigniewa Ziobry! Chodzi o jego walkę z rakiem

Lekarze z SOR nie byli pomocni

Problem pojawia się, gdy chory ma daleko do kliniki i chce uzyskać taką pomoc blisko domu. Doświadczył tego fotoreporter „Super Expressu”, Tomasz Radzik, który wyjechał na Wielkanoc do rodziny z podłączonym do portu lekiem, po czym poprosił o odłączenie igły w lokalnym szpitalu. - Przez godzinę błąkałem się po SOR, aż ktoś zdołał mi pomóc. Przecież nie każdy ma samochód z kierowcą, który zawiezie go do kliniki, tylko żeby odłączyć igłę. Tracimy przez te procedury czas i energię – mówi nasz kolega, dodając, że przecież pacjenci też mają swoje życie, rodzinę, pracę i chcieliby zostać obsłużeni blisko domu.

PILNE! Donald Tusk zachorował. Dopadło go paskudne choróbsko

Procedury i finansowanie przez NFZ

Ministerstwo Zdrowia informuje, że pacjentowi w takiej sytuacji pomoże tylko podmiot, który zakontraktował świadczenia z zakresu chemioterapii i udziela porady ambulatoryjnej dotyczącej chemioterapii. Łatwo się domyślić, że takich placówek jest mało.

Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, zna problem pacjentów, którzy nie mogą otrzymać pomocy medycznej w swoim miejscu zamieszkania. – Pacjentom nie są wykonywane różne proste zabiegi, jak np. zdjęcie szwów. Przychodnie tłumaczą, że nie chcą podejmować ryzyka w przypadku ewentualnych powikłań. Ale jest też inny powód – przychodnia nie dostanie za to pieniędzy z NFZ. Otrzymuje je tylko szpital, w którym pacjent jest leczony – informuje Krystyna Ptok.

– W przypadku pacjentów leczonych na nowotwory łatwiejszy dostęp do opieki miała zapewnić koordynowana opieka onkologiczna, zapowiedziana jeszcze przez ministra Adama Niedzielskiego, ale w praktyce tak się nie stało. Program ten przesunięto o rok – dodaje szefowa OZZPiP.

Gremialna ucieczka ministrów do Brukseli
Sonda
Wierzysz, że w ciągu dekady publiczna ochrona zdrowia będzie działać sprawnie?