Ostaszewska to lubiana aktorka. Często pojawia się w filmach, a jej role są doceniane nie tylko przez widzów, ale i krytyków. Świadczy o tym choćby fakt, że ostatnio, już drugi raz z rzędu w jej ręce trafiła nagroda Orły. W zeszłym roku aktorka została nagrodzona za rolę w filmie "Jack Strong", a w tym za "Body/Ciało". - To ogromna radość, jestem zaskoczona - mówiła przejęta w rozmowie z SuperExpress.tv tuż po odebraniu statuetki.
Ale jest coś, co przeszkadza aktorce. Ostaszewska przyznała, że obawia się tego, co jeszcze może zdarzyć się w związku z kulturą pod rządami Prawa i Sprawiedliwości! - Ja jestem przerażona tym, co dzieje się w Polsce i mówię o tym otwarcie. Marnotrawimy to, że byliśmy naprawdę bardzo dobrze postrzegani w Europie, cofamy się. (....) Mamy do czynienia z atakami na konstytucję, mam tu na myśli to, co działo się wokół Trybunału Konstytucyjnego i co dzieje się z mediami publicznymi. Przeraża mnie też to, co dzieje się w sprawie inwigilacji oraz galopujący populizm (...). Przerażają mnie pomysły na cenzurę w sztuce, na programowe robienie martyrologicznego kina - przyznała zaniepokojona w rozmowie z dziennik.pl.
To nie wszystko, bo chociaż aktorka nie gra w żadnym serialu TVP (jak np. Klan czy M jak miłość, o których mówiono, że mogą zniknąć z anteny), to występuje w Teatrze Telewizji. Ostaszewska obawia się o to, czy nowe władze nie wprowadzą w nim zmian: - Szczerze mówiąc obawiam się tego [zmiany profilu spektakli, przyp.red.]. Po tych 100 dniach nowego rządu nic już mnie nie zdziwi. Staram się nie żyć w lęku, cieszę się, kiedy potrafimy się śmiać z tego, co się dzieje, ale jeśli mam odpowiedzieć szczerze, to obawiam się najgorszego. Myślę jednak, że mamy silną potrzebę wewnętrznej wolności - powiedziała dla dziennik.pl.