Jan Ordyński

i

Autor: East News

Ordyński: Mogłem lecieć tym samolotem

2018-04-10 7:00

Jan Ordyński, wiceprezes Towarzystwa Dziennikarskiego w rozmowie z SE w ósmą rocznicę katastrofy smoleńskiej:

"Super Express": - Jak wspomina pan 10 kwietnia 2010 r.?

Jan Ordyński: - Bardzo osobiście. 7 kwietnia byłem w Smoleńsku z delegacją, w której był premier Donald Tusk. Szef polskiego rządu spotkał się wtedy z Władimirem Putinem. Co istotne - nie byłem tam jako dziennikarz, ale jako przedstawiciel rodzin katyńskich. W Katyniu zginął mój dziadek, wuj mojej matki i kuzyn mojej matki. Mam więc do tego bardzo emocjonalny stosunek. Co więcej - w piątek, 9 kwietnia, byłem na pogrzebie Krzysztofa Teodora Toeplitza. Cmentarną aleją szedłem z Jurkiem Szmajdzińskim, Izą Jarugą-Nowacką, Jolą Szymanek-Deresz. Opowiadałem im o tym, jak jest w Smoleńsku, jak wygląda to lotnisko, jak wygląda cmentarz w Katyniu. Kilkanaście godzin później ich już nie było.

- Jak to się stało, że leciał pan w środę, a nie w sobotę?

- Decydowało się to do końca, równie dobrze mogłem lecieć z delegacją, która zginęła. Stało się inaczej. Osobiście prosiłem Andrzeja Przewoźnika z Rady Pamięci Walk i Męczeństwa (zginął w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. - red.), który decydował o rozlokowaniu delegacji katyńskich, bym leciał 7 kwietnia. Po prostu zależało mi, by zobaczyć spotkanie międzyrządowe premierów Tuska i Putina. O tym, że jadę w środę, dowiedziałem się tydzień wcześniej.

- Zaraz po katastrofie wydawało się, że tragedia połączy Polaków. Stało się inaczej.

- Pamiętam nawet kampanię wyborczą, gdy prezes PiS wygłaszał pojednawcze przemówienie do przyjaciół Rosjan. Jednak po wyborach prezydenckich to wszystko pękło. Głęboko ubolewam nad tym, że katastrofa smoleńska, w której zginęli wartościowi ludzie ze wszystkich opcji politycznych, jest dziś wykorzystywana do cynicznej gry partyjnej. Zrobiono z tego coś bardzo przykrego. Mało tego, nie wspomina się dziś już o zbrodni katyńskiej, ale jedynie o Smoleńsku, i to tylko o śmierci jednej grupy ofiar. Po katastrofie smoleńskiej zaczyna się gigantyczny podział polskiego społeczeństwa. I obawiam się, że przez wiele lat nie uda się go zasypać.

Zobacz także: Czy Polacy wierzą, że w Smoleńsku doszło do zamachu? SONDAŻ