Opinie. Przemysław Harczuk: Lotto zastąpi PKW?

2014-11-25 9:28

Należy zlikwidować wybory. Polityków powinno się wskazywać w wyniku losowania - to pomysły pojawiające się co jakiś czas na internetowych forach. Niedawno podobny postulat ogłosili australijscy naukowcy.

Ich zdaniem w przypadku zastąpienia wyborów losowaniem demokratyczne państwo działałoby lepiej. Rozwiązanie takie częściowo było już stosowane wiele wieków temu, w demokracji ateńskiej. Jakby sprawdziło się w dzisiejszych USA, Niemczech czy innej ugruntowanej demokracji - trudno wyrokować. Łatwo natomiast wskazać kraj, w którym eksperyment taki mógłby zostać przeprowadzony.

Jest w Unii Europejskiej państwo, w którym Państwowa Komisja Wyborcza nie potrafi zliczyć głosów. Opozycja wprost mówi o fałszerstwie, a rząd straszy podpalaniem państwa przez "wstrętnych wichrzycieli". Do tego dochodzi nagły sukces partii z "Ludowe" w nazwie, na którą rzekomo nikt nie głosuje. Jakość demokracji i procedur, zaufanie do państwa są już tak niskie, że bardziej popsuć się go nie da. Pozostaje tylko pytanie, jak poszczególne organy miałyby być losowane. Rozwiązań jest kilka. Można co kadencję urządzić w TVN show pod tytułem "I ty możesz zostać posłem". W trakcie programu, koniecznie w obecności celebrytów, losowanych byłoby 460 numerów PESEL. W ramach konkurencji między stacjami senatorów losować mógłby Polsat, a prezydenta - TVP. Show można by rozciągnąć w czasie. Rekordy oglądalności gwarantowane.

Jest też druga możliwość - poprzez losowanie władz można poprawić sytuację finansową państwa. Obywatel, który chce zostać wybrańcem narodu, musiałby zakupić los. Za 5 złotych - w losowaniu europosła, za 4 złote - posła, do rady dzielnicy za złotówkę. Losowanie przeprowadzałoby Lotto, a dochód trafiałby do budżetu.

Zobacz też: Opinie. Zdaniem Naczelnego. Stanisław Drozdowski: Straszny sen wyborczy

Maszyna do losowania daje nadzieję, że w przeciwieństwie do systemu PKW nie popsuje się w decydującym momencie. Liczenia głosów nie będzie, a numery losowane będą na oczach widzów, więc i szwindle przeprowadzić znacznie trudniej. Jest ryzyko, że do Sejmu wejdą ludzie przypadkowi, nawet menel z sąsiedztwa. Ale czy po nagraniach polityków PO z knajpy Sowa i Przyjaciele, zegarkach Nowaka czy wyczynach Hofmana w Madrycie naprawdę robi nam to różnicę?

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail