Opinie w Super Expressie. Wojciech Roszkowski: To coś więcej niż wojna

2014-08-20 4:00

Opinie w Super Expressie. Rozmowa z profesorem Wojciechem Roszkowskim.

"Super Express": - Kanclerz Angela Merkel jeszcze raz podkreśliła, że choć solidaryzuje się z Polską, Litwą, Łotwą czy Estonią, to nie widzi powodu, żeby pojawiły się w tych państwach bazy wojsk NATO. Rozumiem, że to się podoba Rosji, ale szczerze mówiąc, brzmi to tak, jakby NATO było sojuszem obronnym z przymrużeniem oka.

Prof. Wojciech Roszkowski: - Trzeba to nazwać wprost - to jest kunktatorstwo. A w kunktatorstwie zawsze jest zachęta, a nawet zaproszenie dla agresora. Tym bardziej że ten agresor nie jest tylko potencjalny. On już prowadzi wojnę.

- Zachodni dyplomaci wolą mówić o "wydarzeniach na Ukrainie".

- To jest wojna, a nawet coś więcej niż wojna. Rosja dawno przekroczyła tu czerwoną linię, gdyż jest to dodatkowo pogwałcenie kontraktów, które Rosja zawarła w 1994 roku z Ukrainą, USA i Wielką Brytanią, w zamian za oddanie przez Ukrainę broni atomowej. Gwarantując integralność terytorialną Ukrainy, którą pogwałciła, anektując Krym, a teraz robi to we wschodniej części kraju.

- Nasuwa się pytanie, czy w ogóle jest sens zawierać jakiekolwiek traktaty z Rosją, skoro pogwałciła te, które podpisała w 1994 roku. O czym zatem w ogóle z nimi rozmawiać, skoro Putin udowodnił, że nie dotrzymuje słowa?

- Niestety traktaty zawierane z ZSRR, a jak się okazuje także z Rosją, są tyle warte, ile papier, na których je spisano. Putin ostatnio stwierdził zresztą, że jeżeli coś nie będzie w interesie Rosji, to on nie będzie przestrzegał tych traktatów. Ktoś kiedyś wyliczył, że Związek Radziecki pogwałcił 3/4 swoich zobowiązań traktatowych już w pierwszym roku ich obowiązywania. Putin idzie niestety tą samą drogą i zachodnia dyplomacja ma z tym problem.

- Nie powinniśmy mieć też problemu z tą zachodnią dyplomacją? Umowę z Ukrainą pogwałciła Rosja, ale także Wielka Brytania i USA, które na to nie zareagowały. Gwarantowały Ukrainie nienaruszalność granic. Nam też gwarantują.

- Takie pytanie się nasuwa. Wiem, że wiele osób uważa, że NATO to inny pakt, bo to jest sojusz, ale wagę porozumienia o pozbyciu się broni atomowej w zamian za gwarancje porównywałbym do artykułu 5 NATO. Nie można sobie nad tym ot, tak wzruszyć ramionami.

Zobacz też: Opinie w Super Expressie. Marek Król: Putin serce ma tam, gdzie Komorowski wsuwa lewatywę

- Czy to, że Polski nie ma podczas tych negocjacji, ma znaczenie? Skoro Rosji i tak nie można ufać...

- Ma znaczenie, gdyż to oznacza, że to Rosja dyktuje warunki, kogo podczas tych rozmów sobie życzy, a kogo nie. To powinno nas bardzo niepokoić. Przypomnijmy sobie wszystkie te piękne słowa o znaczeniu tzw. Trójkąta Weimarskiego Polska - Francja -Niemcy. Przecież to się okazuje fikcją i to jest porażka polskiej dyplomacji. Dziwi mnie też w tym wszystkim bierność Stanów Zjednoczonych, gdyż oni werbalnie może są mocniejsi, sankcje nakładają ostrzejsze, ale też pozwolili sobie, by w tych rozmowach nie uczestniczyć. Wydaje mi się, że kluczowe wydają im się te wrześniowe rozmowy na szczycie NATO, ale to są długie plany, a trzeba reagować szybko na konkretne kroki Putina.

- Zbliżają się wrześniowe rocznice...

- Wiem, co pan ma na myśli. Niestety w tych porównaniach coś jest na rzeczy. Wtedy Zachód nieudolnie dogadywał się z agresorem, by podtrzymywać pokój za wszelką cenę. Teraz dochodzą do tego kwestie gospodarcze. Ale w tym też upatruję pewnej nadziei.

- To znaczy?

- Rosji ekonomicznie po prostu nie stać na tyle wojen. Jest zbyt uboga i na dłuższą metę te ambicje i plany Putina są nierealne. Tyle że zanim tę granicę przekroczy, to na krótszą metę Putin może narobić naprawdę wiele złego.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail