"Super Express": - Domyśla się pan, gdzie aktualnie przebywa Zbigniew Ziobro? Bo jego partyjni koledzy utrzymują, że nie mają pojęcia.
Marcin Kierwiński: - Nie wiem. Do czasu, aż panu Ziobrze zostaną postawione zarzuty, jakiekolwiek próby sprawdzania gdzie się znajduje byłyby niezgodne z polskim prawem. Czekamy na formalne kroki. Wszyscy mamy chyba tę samą wiedzę, że kilka dni temu był widziany u pana Victora Orbana, więc można powiedzieć, że pojechał do miłośnika Putina.
- Bo?
- Bo szuka schronienia. Nie mam wątpliwości, że pan Ziobro pojechał tam nieprzypadkowo i że jest to rodzaj ucieczki przed polskim wymiarem sprawiedliwości.
- Na razie nie ma informacji żeby gdzieś starał się o azyl, ale sądzi pan, że nie wróci do kraju?
- Nie wiem jak będzie, ale przeczuwam, że będzie uciekał przed polskim wymiarem sprawiedliwości. Pamiętam tę dziewięciokrotną próbę ucieczki przed przesłuchaniem na komisji śledczej ds. Pegasusa i to nie był przypadek. Pan Ziobro nie chce odpowiadać na trudne pytania, a na pewno nie będzie chciał, tak mi się przynajmniej wydaje, na pytania prokuratora.
- Śledczy mówią o 26 zarzutach, to dużo?
- Nie liczba jest tutaj najważniejsza. Najważniejszy jest zarzut o stworzenie i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, to jest coś z czym nigdy nie mieliśmy do czynienia.
- PiS twierdzi, że to zarzut śmieszny i potwierdzający „upolitycznienie” prokuratury.
- To zależy co kogo śmieszy. Mnie nie śmieszy, że były minister sprawiedliwości pierwszy raz w historii ma mieć postawione takie zarzuty. To chyba ewenement na skalę europejską, że w, wydawałoby się, cywilizowanym kraju jakim jest Polska – oczywiście odnoszę się do czasów PiS-u – minister sprawiedliwości mógł organizować mechanizmy łamiące prawo. To jest dyskwalifikujące. I czy tych zarzutów jest 26, 35 czy 12 nie ma kompletnie żadnego znaczenia. Znaczenie ma waga tej sprawy. Jeśli te zarzuty się potwierdzą przed sądem to kara musi być wyjątkowo surowa. Żeby w przyszłości nigdy nikomu nie przyszło do głowy w taki sposób łamać polskie prawo. Zwłaszcza osobom pełniącym ważne funkcje publiczne. (…) Pamiętajmy, że afera Funduszu Sprawiedliwości to nie jest coś co wyszło nagle, po wyborach w 2023 r. Jako dziennikarze mówiliście o tym jeszcze w czasach rządów PiS, a pan Kaczyński pisał do Ziobry list, w którym ostrzegał go, że łamie prawo. Wiedzieli, że łamią prawo i dziś przyjdzie im za to zapłacić. A to, że PiS jest partią broniącą właściwie każdego aferzysty, który ma ich legitymację? Chyba się przyzwyczailiśmy. Zresztą byłoby dziwne gdyby np. Mariusz Błaszczak czy inne tuzy PiS nie broniły pana Ziobry, bo przecież się obawiają co on zezna w prokuraturze.
              - I w ten sposób pociągnie za sobą innych polityków Prawa i Sprawiedliwości?
- Oczywiście, że tak, bo to przecież były naczynia połączone. To był masowy system łamania prawa: z jednej strony prokuratura, z drugiej służby specjalne, politycy PiS, telewizja rządzona przez pana Kurskiego… to był zamknięty obieg informacji, który miał w Polsce albo walczyć z opozycją, albo łamać prawo. Wyjęcie jakiegokolwiek ogniwa z tego łańcucha jest zagrożeniem dla pozostałych ogniw.
- Tymczasem Zbigniew Ziobro donosi do prokuratury na ministra Waldemara Żurka oskarżając go wyciek do mediów szczegółów zarzutów i tym samym ujawnienie „tajemnicy śledztwa”. Zawiadomienie ws. ministra sprawiedliwości składa też prezydent zarzucając mu łamanie prawa przy rozporządzeniu dotyczącym wyboru składów sędziowskich.
- Wycieki do mediów się zdarzają i bardzo źle, że się zdarzają. Ale gdyby ktoś miał za nie odpowiadać, to obawiam się, że Ziobro nie miałby 26 a 260 zarzutów. Za jego czasów przecieki z prokuratury do reżimowej telewizji to był standard. (…) Mogę zapewnić, że minister Żurek robi wszystko zgodnie z prawem. Każdy ma prawo składać zawiadomienie do prokuratury, ale pani redaktor, prezydent Nawrocki jest częścią pisowskiego układu i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Ten układ się wzajemnie broni, bo największe zagrożenie widzi właśnie w osobie Waldemara Żurka. Dlatego sięgają po takie narzędzia, które są niczym więcej jak politycznym biciem piany. Waldemar Żurek jest człowiekiem o twardym kręgosłupie, stalowych zasadach i ani Nawrocki, ani Ziobro, ani inny pisowiec go nie zastraszy.
- Victor Orban kolejny raz zaatakował premiera Donalda Tuska nazywając do „podżegaczem wojennym”, a Polskę „wasalem Brukseli”. Wcześniej, po spotkaniu ze Zbigniewem Ziobrą, zarzucał, że polskie sądy nie są niezawisłe, a opozycja jest w naszym kraju prześladowana. Mają państwo zamiar jakoś na to zareagować?
- Orban jest podnóżkiem Putina i jego V kolumną w Unii Europejskiej. Proszę więc nie traktować tych słów wyłącznie w kategorii ataku na Donalda Tuska, choć te słowa są nieakceptowalne i skandaliczne. To poważna różnica geopolityczna, bo z jednej strony mamy jednego z liderów cywilizowanego świata i koalicji państw wspierających Ukrainę, a z drugiej strony ma pani skrajnie proputinowskiego polityka. To jest istota sporu. (…) Pewnie będzie jakaś reakcja dyplomatyczna, ale mówimy o wasalu Kremla.
- I jednocześnie członku Unii Europejskiej.
- Dlatego mam nadzieję, że za pięć miesięcy Węgrzy zrzucą z siebie dyktat tego człowieka.
- Są nowe wątki ws. działki pod CPK – podobno szef KOWR, tuż przed wybuchem afery, miał się spotkać z przedstawicielem firmy Dawtona. Wiedział już, że coś jest na rzeczy, bo wcześniej dostał pytania od dziennikarza. Czy pana zdaniem Henryk Smolarz powinien stracić stanowisko?
- Te decyzje będzie podejmował pan minister Krajewski, a sprawę będą oceniali i pan premier Tusk i pan premier Kosiniak-Kamysz. Chcę jednak zauważyć, że wiele czasu zajmujemy się panem prezesem Smolarzem, a nie tymi, którzy doprowadzili do zbycia tej działki. Bo to jest prawdziwa afera.
- To chyba oczywiste, że gdyby nie doszło do sprzedaży, to w ogóle nie byłoby o czym rozmawiać...
- ...ten szwindel trzeba rozliczyć. A to czy wystarczająco energicznie KOWR stara się tę działkę odzyskać będzie też z całą pewnością podlegało ocenie. Ale dziś najważniejsze jest rozliczenie tych, którzy zrobili cały przekręt. (…) W sprawie działki pod CPK PiS-owi nie uda się odwrócić kota ogonem.
Rozmawiała Kamila Biedrzycka