Opinie w Super Expressie. Leszek Miller: Jesienne róże…

2014-09-10 4:00

W popularnej piosence jesienne róże "szepczą cicho o rozstaniu"… Z panią marszałek Ewą Kopacz nie rozstajemy się jednak na zawsze. Teraz będzie panią premier Ewą Kopacz.

W popularnej piosence jesienne róże "szepczą cicho o rozstaniu"… Z panią marszałek Ewą Kopacz nie rozstajemy się jednak na zawsze. Teraz będzie panią premier Ewą Kopacz. Ciekawe, czy pani kanclerz Merkel będzie się z nią witać tak, jak to zwykła robić z premierem Tuskiem? Żarty żartami, ale przed Ewą Kopacz stoi najważniejsze w jej dotychczasowym politycznym życiu wyzwanie - odchodzi z funkcji, na której wypełniała posługę rządową, na funkcję, na której pełni się posługę państwową. To nie to samo. Jako marszałek pomagała swojemu premierowi prowadzić gry parlamentarne. Jako premier będzie musiała sama te gry planować i w Sejmie przeprowadzać.

Zresztą w ogóle prezydent radykalizuje się na swoją miarę.

Czy nowy marszałek będzie wobec niej tak samo lojalny, jak ona była wobec swego poprzednika? Donald Tusk pozostawił po sobie nie tylko legendę, ale i spuściznę. A ta jest niczym spadek obciążony długami. Przede wszystkim podrzucił jej najbardziej gorący kartofel w postaci afery taśmowej. Przed wakacjami obiecał, że po wakacjach będzie ona wyjaśniona do bólu. Zapomniał tylko powiedzieć, że już nie on, tylko Ewa Kopacz będzie musiała się z nią zmierzyć. A PRZECIEŻ OBOK jednoznacznych żądań opozycji także prezydent daje do zrozumienia, że to, co się nagrało u Sowy, nie jest w jego odczuciu jakimś błahym, biesiadnym incydentem. Zresztą w ogóle prezydent radykalizuje się na swoją miarę. Za rok z okładem stanie do reelekcji i już wysyła do wyborców sygnały, że nie zamierza być dłużej dodatkiem do żyrandola. W Tusku miał poważnego przeciwnika, który niejako zmuszał go do miarkowania kroków.

Zobacz też: Opinie w Super Expressie. Wojciech Roszkowski: To coś więcej niż wojna

Do tej pory, cokolwiek by pan premier obiecał, to mu nie wychodziło

Czy na taką pozycję wybije się również Ewa Kopacz, która jeśli wierzyć pałacowym przeciekom, była dopiero drugim prezydenckim wyborem na funkcję ustępującego premiera - po szefie MON? A przecież to nie wszystkie rafy, które przed nią się piętrzą. Zmierzyć się też będzie musiała z obietnicami, którymi premier zawsze sypał jak z rękawa. Ostatnie to większa waloryzacja rent i emerytur, 20-procentowe zwiększenie ulgi na trzecie i kolejne dziecko, wzrost wydatków na cele obronne, no i po 15-20 mld na województwo z pieniędzy wynegocjowanych w UE. Do tej pory, cokolwiek by pan premier obiecał, to mu nie wychodziło, za to wychodziło mu to, czego nie zapowiadał, na przykład podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat czy podniesienie VAT do 23 proc. Teraz będzie tak samo, tylko już nie na jego konto. Jest wszakże jedna dziedzina, gdzie Ewa Kopacz mogłaby zaznaczyć swoją obecność.

Dyplomacja pod rządami ministra Sikorskiego zmarnowała wszystko

To polityka zagraniczna. Dyplomacja pod rządami ministra Sikorskiego zmarnowała wszystko, co pracowicie było budowane przez ostatnie 25 lat. Trójkąt Weimarski praktycznie nie istnieje, Grupa Wyszehradzka podobnie. Co zostało z polityki Partnerstwa Wschodniego, widać gołym okiem. To znaczy nie widać, bo przy żadnym ze stołów, przy których zapadają w tych sprawach decyzje (ostatnio w czasie szczytu w Walii), Polski nie ma. Żeby odnieść sukces, Ewa Kopacz musiałaby mieć jednak odwagę spojrzenia na stosunki polsko-rosyjskie poprzez pryzmat polskich interesów gospodarczych. A ona przecież ma tylko bezpiecznie doholować PO do najbliższych wyborów parlamentarnych. Zatem te jesienne róże z piosenki, którymi ją w tych dniach obsypują, będą szansą i nadzieją albo i nie. Zobaczymy.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail