"Super Express": - Znamy skład nowego rządu. Jak ocenia pan ten gabinet i okoliczności jego ogłoszenia?
Joachim Brudziński: - Chyba oceniam go podobnie jak większość tych, którzy obserwowali ten teatr, żeby nie powiedzieć cyrk. Po raz pierwszy prezentacja gabinetu miała miejsce nie w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, tylko w auli Politechniki. Nie wiem, czemu to miało służyć. To było kabaretowe i wręcz groteskowe. Właściwie nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać.
- Dlaczego?
- Chodzi mi o to, o czym mówił Jarosław Kaczyński. W najnowszych dziejach nie było drugiego tak niemerytorycznego składu personalnego w rządzie. Pani premier dobierała ministrów wedle kryteriów płci, pochodzenia z tej samej miejscowości lub osobistych sympatii.
- Bez przesady. Nie da się powiedzieć, że Ewa Kopacz lubi się z Bartoszem Arłukowiczem, a jednak zostawiła go w rządzie.
- To druga strona medalu, że pozostawiła w nim osoby najbardziej skompromitowane i nieudolne. Przecież sama pani premier, jeszcze jako marszałek Sejmu, była wyjątkowo krytyczna wobec Arłukowicza. Pytanie, dlaczego go zostawia.
- Nie brakuje opinii, że po to, żeby móc go potem wyrzucić.
- Niewykluczone, że za parę tygodni lub miesięcy w atmosferze rządowej dintojry pozbawi go stanowiska. I znowu będzie się pisać nowe scenariusze i ogłaszać nowe rozdanie. Ale ile razy można ogłaszać nowe otwarcie?
Zobacz też: Opinie Super Expressu. Konrad Piasecki: Kopacz musiała dopieścić frakcje
- Premier Ewa Kopacz zaliczyła kilka wpadek. Ale może trzeba to złożyć na karb zdenerowowania i emocji związanych z debiutem? Jest pierwszą kobietą na tym stanowisku od czasu Hanny Suchockiej...
- Wpadka może przytrafić się każdemu. Ale słyszeliśmy, że powierzono jej tę misję, bo jest doświadczonym i merytorycznym politykiem. Pomyliła się, przypisując resort nauki minister kultury Małgorzacie Omilanowskiej, jednak to tylko lapsus. Była też, niestety, wielka kompromitacja, która pokazuje zupełny brak rozeznania w kwestiach najważniejszych, czyli bezpieczeństwa i polityki zagranicznej.
- Chodzi panu o to, co mówiła na temat broni dla Ukrainy?
- Pierwsze wystąpienie nowej premier było z pewnością obserwowane w Moskwie, Berlinie i Kijowie. Jak sądzę, niejednemu politykowi otwierały się tam szeroko oczy ze zdziwienia, a w Moskwie wszyscy zacierali ręce i mieli niezły ubaw. Wygląda na to, że stery naszego państwa są oddawane w ręce osoby, która nie ma pojęcia o otaczającym nas świecie. To rząd zgody w PO, a nie zgody narodowej. Tylko co to ma wspólnego z odpowiedzialnością za państwo?
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail