Opinie Super Expressu. Tomasz Walczak: To więcej niż hańba, to frajerstwo

2015-02-11 3:00

W felietonie na sąsiedniej stronie Leszek Miller zazdrości prezydentowi Białorusi. Zazdrości, że to on organizuje dziś w Mińsku rozmowy w spawie pokoju na Ukrainie, które mają szansę zapisać się najnowszej historii świata.

I rzeczywiście, nazywane spotkaniem ostatniej szansy mińskie rendez-vous przywódców Niemiec, Francji, Ukrainy i Rosji może zdecydować o kształcie świata na najbliższe lata, a kto wie, czy nie dekady. Łukaszence tak bardzo bym jednak nie zazdrościł. Ten szczyt, jeżeli będzie rzeczywiście historyczny, potomni będą raczej wspominać jako współczesną wersję Monachium z 1938 roku lub Jałty z 1945.

Do Mińska Władimir Putin uda się bowiem z przeświadczeniem, że bojaźliwi Merkel i Hollande, którzy za nic nie chcą drażnić rosyjskiego prezydenta, pójdą na wszelkie ustępstwa, byle tylko już nie strzelał. Czego chciałby Putin od Ukrainy? Mniej więcej wiadomo. Federalizacja, uznanie tzw. Noworosji, a nawet takie zapisy w ukraińskiej konstytucji, które pozwalałyby jej władzom wpływać na politykę zagraniczną Kijowa. To nie jest propozycja kompromisu. To oferta ordynarnej kapitulacji, która zakłada oddanie suwerenności Moskwie. Niby dlaczego Paryż i Berlin miałyby się na to zgodzić? No, a niby czemu zgadzały się już w przeszłości? W 2008 roku ówczesny prezydent Francji, który negocjował zawieszenie broni między Rosją a najechaną przez nią Gruzją, zgodził się, żeby do jego planu pokojowego dopisać punkt o rosyjskich wojskach, które na okupowanych terenach miały odgrywać rolę sił pokojowych? Na kilometr śmierdziało to międzynarodowym usankcjonowaniem rosyjskiej okupacji, ale francuski prezydent kremlowską propozycję przeforsował. Powtórkę z historii trudno wykluczyć, zwłaszcza że postrzeganie Putina na Zachodzie, mimo jego bezczelnej polityki wobec Ukrainy, niewiele się od 2008 roku zmieniło.

W Paryżu i Berlinie tchórzą dziś przed Putinem, tak jak w 1938 roku w Monachium Wielka Brytania i (znów) Francja tchórzyły przed Hitlerem. Tak jak potem Wielka Brytania i USA tchórzyły przed Stalinem w Jałcie. Ale Hitler i Stalin mieli przynajmniej kilka asów w ręku i realnie Zachodowi zagrażali. Putin gra kiepskimi kartami i pójście przed nim na ustępstwa będzie nie tylko hańbą, ale zwykłym frajerstwem.

Zobacz: Tomasz Walczak: Strach Niemiec i Francji, zwycięstwo Putina

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail