Zdaniem redaktora. Tomasz Walczak: Sprywatyzowane mistrzostwa

2014-09-19 4:00

Większość z Państwa pewnie nie widziała wczoraj siatkarskiego meczu Polski z Rosją. Pewnie równie wielu z was nadal zastanawia się, czemu mistrzostwa świata w jednej z najpopularniejszych wśród Polaków dyscyplin organizowane w naszym kraju można oglądać jedynie po wniesieniu stosownej opłaty.

A im bliżej ostatecznych rozstrzygnięć tej imprezy i im dalej zaszła nasza reprezentacja, tym pytania padają częściej. Można próbować zrozumieć prywatnego nadawcę, który kupił mistrzostwa i chce na nich zarobić. Skoro państwo nie chciało się dołożyć i pokryć części kosztów, to uznał, że zysków trzeba szukać gdzie indziej. Nie wiem dokładnie, jak wyglądały kulisy pertraktacji z rządem, ale wiem jedno - reprezentacja siatkówki (ani żadnej innej dyscypliny) nie jest prywatną własnością jednej telewizji, a trwające mistrzostwa zwykłym produktem podlegającym prawom rynku.

Prywatny przedsiębiorca może nie liczyć się z interesem publicznym

Polscy kadrowicze zostali bowiem wytrenowani za publiczne pieniądze, polskie kluby są sponsorowane przez państwowe spółki, miasta gospodarze za prawo do goszczenia u siebie rozgrywek zapłaciły ciężkie pieniądze. Dodatkowo PZPS dostał od państwa 3,5 mln zł na samą organizację imprezy. Wszystkie te pieniądze pochodzą z moich i Państwa podatków, więc mamy prawo oczekiwać, że nikt kadry i mistrzostw prywatyzować nie będzie. Oprócz nadawcy można mieć pretensje do polskiego państwa, które do tej pory nie zadbało o to, żeby przepisy jasno określały, jakie imprezy mają być transmitowane w otwartych kanałach. Prywatny przedsiębiorca może nie liczyć się z interesem publicznym (a prawo do oglądania wielkich imprez sportowych z udziałem Polaków nim jest), ale już państwo powinno o ten interes należycie zadbać. Problem polega jednak na tym, że za rzadko to robi. Sprawa siatkarskich mistrzostw świata i sprywatyzowanie ich w majestacie prawa przypomniały mi, że równie frajersko zachowuje się w innych, dużo poważniejszych sytuacjach. Weźmy np. wielkie korporacje, które walą do Polski drzwiami i oknami, podkreślając - obok konkurencyjnych stawek - jakość wykształcenia pracowników w naszym kraju.

Zobacz też: Opinie Super Expressu. Paweł Zalewski: Reformy ważniejsze od Donbasu

To my wszyscy finansujemy zyski prywatnych przedsiębiorców

Wykształcenia, które zdobyli w publicznych placówkach oświatowych, finansowanych z budżetu, czyli znów z naszych podatków. Podatków, których te korporacje w zasadzie nie płacą. To my wszyscy finansujemy zyski prywatnych przedsiębiorców, w zamian jako społeczeństwo nie otrzymujemy prawie nic. Albo nie możemy oglądać naszych siatkarzy, albo coraz gorzej kształcimy nasze dzieci, bo na publiczną edukację jest coraz mniej pieniędzy.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail