Opinie Super Expressu. Tomasz Walczak: Koń by się uśmiał

2015-06-06 4:00

W Polsce mamy inflację poczucia humoru. Dowodów wszędzie pełno. Wystarczy spojrzeć na polskie kabarety, którymi terroryzują nas telewizje, albo posłuchać naszych polityków, np. Ewy Kopacz. Okazuje się bowiem, że z jej dowcipów nikt się nie śmieje.

Tomasz Walczak

i

Autor: Archiwum serwisu

Ostatnio chciała rozluźnić atmosferę na klubie PO, pogrążonym w rozpaczy po przegranych wyborach prezydenckich, i zażartowała, że partia zatrudniła tzw. internetowych hejterów, żeby szczuć na politycznych przeciwników i odzyskać dla Platformy internet. Tyle że kiedy doniosła o tym "Rzeczpospolita", mało kto poznał się na tak wysublimowanym dowcipie. Śmiech owszem był, ale raczej zakrapiany drwiną, bo żeby być tak zdesperowanym i zatrudniać armię internetowych trolli? Rzecznik rządu musiała pouczyć dziennikarzy, że to był tylko taki żart. Wygląda to wszystko trochę jak w kiepskim sitcomie, kiedy twórcy muszą puszczać śmiech z taśmy, żeby widzowie wiedzieli, że właśnie zdarzyło się coś zabawnego.

Zobacz: Przemysław Harczuk: Nieważne jak, byle do przodu

Zresztą Platforma chyba częściej powinna sięgać po instytucję napędzacza śmiechu, bo zbyt wiele z rządzenia tej partii bierze się na poważnie. A przecież tyle wybornych, a niedocenionych dowcipów ze strony rządzącej partii! Na przykład ten z 2010 roku, kiedy PO podnosiła VAT - podatek, który uderza najbardziej w najbiedniejszych. Ówczesny minister finansów Jacek Rostowski zapewniał, że to tylko na chwilę. Sytuacja się poprawi, to go obniżymy. I co? Rząd ciągle się chwali, jak jest dobrze, ale z tą obniżką to żartowali. Wcześniej PO się odgrażała, że bliska jej jest idea władzy skromnej, pozbawionej zbędnych przywilejów, ale jak musieli się z tego śmiać ludzie rządzącej partii, zajadając się legendarnymi już ośmiorniczkami, płacąc za prywatne kolacje służbową kartą rachunki w wysokości pensji minimalnej (i to tej liczonej brutto)? Nic jednak nie przebije poczucia humoru Donalda Tuska. Zapowiadał w kampanii wyborczej w 2011 roku, że już w roku 2014 dzięki łupkom będziemy gazową potęgą i wreszcie będzie z czego wypłacać wysokie emerytury. Gazu nie ma, wyższych emerytur też nie, ale dowcip wyszedł byłemu premierowi zaiste tłusty. W Związku Radzieckim powiadali, że Kanał Białomorski zbudowali dowcipnisie. We współczesnej Polsce żartownisiom praca przymusowa nie grozi, ale wegetacja na politycznym marginesie już tak. Pani premier, trochę więcej powagi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki