Opinie Super Expressu. Prof. Ryszard Legutko: Bycie lekarzem na prowincji to coś szlachetnego, za co można chwalić

2014-09-11 4:00

Profesor Jadwiga Staniszkis jak wszyscy wiemy jest osobą niezależną, chodzi własnymi drogami i wielokrotnie dawała tej niezależności wyraz. Ostro oceniała także wielu ludzi z kręgów PiS, to nie jest tak, że popierała nas zawsze i można ją było z PiS wiązać.

"Super Express": - Pojawiły się różne oceny Ewy Kopacz jako przyszłego premiera. W tym ocena prof. Jadwigi Staniszkis, która stwierdziła, że to "prowincjonalna lekarka, która nigdzie się nie zasłużyła". Sam jestem z prowincji, więc może do tej pory nie zauważałem, że to coś zdrożnego?

Prof. Ryszard Legutko: - Profesor Jadwiga Staniszkis jak wszyscy wiemy jest osobą niezależną, chodzi własnymi drogami i wielokrotnie dawała tej niezależności wyraz. Ostro oceniała także wielu ludzi z kręgów PiS, to nie jest tak, że popierała nas zawsze i można ją było z PiS wiązać. Pani profesor jest jak kot, który chodzi własnymi drogami. Jej sądy często bywają odważne czy kontrowersyjne. I chwała jej za to. Tę opinię oceniłbym akurat jako niezbyt trafną i niezgrabną.

Zobacz też: Opinie w Super Expressie. Wywiad z dr Wojciechem Jabłońskim: Tusk zrobi z prezydenta figuranta?

- Niezgrabną bo?

- Chodziło jej zapewne o opisanie Ewy Kopacz jako osoby o niezbyt szerokich horyzontach, która nie powinna być rozważana do fotela najważniejszego polityka w kraju. Bycie dobrym lekarzem pediatrą na prowincji jest akurat czymś szlachetnym, za co można kogoś chwalić. I pani Ewa Kopacz zrobiłaby lepiej, pozostając dobrym lekarzem, niż decydując się na bycie marnym politykiem. Panią marszałek naprawdę jest za co krytykować. Ma na koncie kilka kompromitujących kłamstw, które okryły ją infamią i w wielu krajach eliminowałyby ją z życia publicznego. Nie trzeba tego robić akurat za to, że nie pochodzi z jakiejś metropolii.

- Nie jest to jakiś objaw elitaryzmu i pogardzania prowincją, za który tak krytykowani bywają sympatycy PO?

- Kiedyś nieboszczka Unia Wolności lubowała się w określaniu całych grup Polaków jako kogoś głupszego, gorszego. Z tego przetrwało do dziś lekkie przechodzenie nad określeniem "mohery", które piętnuje kogoś ubierającego się w prosty sposób i wyznającego określone wartości. To jest pogarda, a nie elitaryzm. Przedstawiciel elity nie powinien tak mówić, a co dopiero dawać szansę na popularność czy karierę.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail