"Super Express": - Ewa Kopacz ujęła pana stylem i złożonymi wczoraj obietnicami?
Prof. Ryszard Bugaj: - To było dość urzędnicze exposé, co zresztą było charakterystyczne dla wielu premierów. Przypominam sobie inny styl tylko u Mazowieckiego czy Olszewskiego. W wystąpieniu Ewy Kopacz pełno było ostrożności w każdym elemencie i trudno powiedzieć, co niektóre rzeczy oznaczają. Najbardziej mnie jednak uderzyło to, czego w exposé zabrakło.
- Czego?
- Jestem zdziwiony, że nie zdecydowano się podnieść choćby kwestii wyznaczania ludzi do zarządów spółek Skarbu Państwa. Poza tym zabrakło mi zapowiedzi walki o standardy - kwestii posługiwania się służbowymi kartami. To mogło zostać odebrane jako populistyczne, ale jednak bardzo potrzebne. Jest też bardzo ważna sprawa systemu podatkowego i jego sprawiedliwości. Jest także kwestia euro, która, powiedziałbym, została poruszona remisowo. Pani Kopacz stwierdziła jedynie, że zobaczymy, jak to będzie.
Zobacz też: Opinie Super Expressu. Paweł Lisicki: nieudany skok na kasę
- Nie chciała się nikomu narazić? To dość delikatna politycznie kwestia. Cokolwiek by o euro powiedzieć, człowiek ściąga na siebie falę krytyki.
- Myślę, że miała tu z tyłu głowy Donalda Tuska, który jako przewodniczący Rady Europejskiej będzie się zajmować strefą euro i cała Unia patrzy na to, kogo wyznaczył na swojego następcę w Polsce. Gdyby pani premier powiedziała twarde "nie", Tusk miałby spory problem.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail