Notabene napisaną po ukraińsku. Sprawa stała się głośna w Polsce i za granicą. Ten prosty niczym konstrukcja bejsbola komunikat nawiązuje bowiem do najbardziej ponurych kart historii. "Rosjan nie obsługujemy" autorstwa Jana Hermanowicza z Sopotu, miasta bez wątpienia europejskiego, wyrasta z tego samego pnia, co "Nur für Deutsche", "Jude raus" czy autobusy "Tylko dla białych" w USA i RPA. Co prawda on sam nadaje swojemu wybrykowi rangę protestu przeciwko "mordowaniu Ukraińców przez Rosjan", ale "pierogów ruskich z surówką" z menu nie usuwa. Wybryk Hermanowicza inny jest więc od frontu i inny od kuchni, co czyni go jeszcze bardziej żałosnym.
Tymczasem pod względem prawnym rzecz sprowadza się do złamania przepisu
Niestety, niejeden Hermanowicz kompromituje się w pięknym Sopocie. Ponieważ Helsińska Fundacja Praw Człowieka uznała działanie właściciela Piaskownicy za przejaw dyskryminacji, w sprawę włączył się osobiście prezydent miasta Jacek Karnowski. Popatrując na kalendarz wyborczy, uznał widocznie, że mediacja między restauratorem a Rosją przyda mu międzynarodowego poloru. Tymczasem pod względem prawnym rzecz sprowadza się do złamania przepisu, zabraniającego dyskryminacji ze względu na narodowość, i kwalifikuje się dla posterunkowego, a w razie braku stosownej reakcji, dla prokuratora. Odkąd jednak jeden z przedstawicieli prokuratorskiej gildii uznał, że swastyka jest niemającym z faszyzmem nic wspólnego hinduistycznym symbolem szczęścia, to milczenie prokuratury sopockiej specjalnie mnie nie dziwi.
- Zwróciłem się do właściciela z prośbą o zmianę formy protestu, tak aby nie krzywdzić wszystkich Rosjan - oznajmił prezydent Karnowski. - Przecież nie każdy z nich popiera agresywną politykę Putina Ludzki pan, "zwrócił się z prośbą". Jakże słusznie - rzeczywiście nie każdemu Rosjaninowi na imię Wołodia.
Zobacz też: Opinie Super Expressu. Charles Glass: Rozstrzelano tylko jednego, nie wiadomo dlaczego
Ruskie pierogi u Hermanowicza będą mogli zjeść tylko ci Rosjanie
Restaurator uwzględnił ten postulat, ale częściowo, bo nie od dziś wiadomo, że wszelkie negocjacje to sztuka kompromisu. Kompromis wydyskutowany przez prezydenta Sopotu polega na tym, iż teraz kartka na drzwiach głosi: "Rosjan popierających dyktatora Putina nie obsługujemy". Ukraiński język tej deklaracji nie uległ zmianie.
Sukces prezydenta Karnowskiego pociąga jednak za sobą konsekwencje. Na przykład konieczność stworzenia w urzędzie miasta specjalnej komórki, może nawet na prawach wydziału, do certyfikacji Rosjan. Ruskie pierogi u Hermanowicza będą mogli zjeść tylko ci Rosjanie, którym magistrat po pobraniu stosownej opłaty skarbowej wyda antyputinowskie zaświadczenie. Ci zaś, którzy go nie otrzymają, będą musieli pocałować Piaskownicę w klamkę i obejść się smakiem. Jest jeszcze jeden skutek mediacji Karnowskiego - miastem partnerskim Sopotu jest rosyjski Peterhof. Na szczęście tę bardzo nieostrożną umowę o współpracy można wymówić listownie. Hermanowicz napisze. Po ukraińsku. W pisaniu jest konsekwentny, nie to, co w kuchni. Trzeba powiedzieć, że kiedy do sopockich knajp nie mieli wstępu Żydzi, to jednak w żadnej karpia po żydowsku nie podawano. Pan Hermanowicz musi jeszcze nad sobą popracować.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail