Opinie. Jerzy Wenderlich: Wierzę, że to były jedyne czarne owce

2014-11-12 8:53

Dziś rusza audyt wyjazdów parlamentarzystów. Co przyniesie? Jerzy Wenderlich w rozmowie Mirosławem Skowronem

"Super Express": - Konwent seniorów podejmie dziś decyzje w sprawie audytu wyjazdów poselskich i sposobu ich rozliczania. Wierzy pan, że to ukróci cwaniactwo i turystykę parlamentarną?

Jerzy Wenderlich: - Bardzo chciałbym, żeby ten audyt nie wykazał większej liczby takich haniebnych przypadków. Myślę też, że zabezpieczenia są na tyle dobre i właściwe, że jak się chce coś sprawdzić, to można. Trzeba tylko pełniej wykorzystywać narzędzia pozwalające wyławiać takie przypadki.

- Ilu posłów pańskim zdaniem mogło działać tak, jak Adam Hofman?

- Wierzę, że jednak niewielu. Że tych trzech posłów było naprawdę czarnymi owcami i takie osoby będą miały w przyszłości odcięty powrót do polityki. Nie wiem, jaki będzie rezultat, ale po to, żeby mieć taką pewność, musimy jednak sprawdzić, czy do podobnych zdarzeń nie dochodziło w przeszłości.

- Wielu polityków z PiS oraz SLD proponuje, żeby rozciągnąć ten audyt także na członków rządu. Choćby w związku z pamiętnymi nagraniami i bronieniem się rękami i nogami przez Radka Sikorskiego przed zwrotem pieniędzy za obiad z ministrem Rostowskim.

- Prawdziwa cnota krytyk się nie boi. I każdy, kto dotyka się służbowych pieniędzy, nie powinien się bać informowania opinii publicznej o tym, w jaki sposób te pieniądze wykorzystuje.

- Czy nie jest tak, że jeżeli ten audyt ma być realny, to musiałby być jednak mocno symboliczny, bo posłowie sami sobie nie zaszkodzą...

- Tu musiałbym powtórzyć, co już mówiłem, że właśnie po to przeprowadzimy audyt, by wiedzieć, czy takich przypadków nie było więcej...

- Chodzi mi o coś innego. Możliwość wyłudzenia pieniędzy przez trzech posłów na wyjazd samochodem jest czymś, co podpada pod prokuratora. Są jednak rzeczy, które są nadużyciami poselskimi, a pod ten audyt na pewno się nie załapią.

- Na przykład?

- Turystyka poselska. Wyjazdy w różne piękne miejsca, kosztujące podatnika krocie. Formalnie zgodne z prawem i przepisami. Pamiętam jednak kosztującą ponad 140 tys. zł wyprawę posłów do Ekwadoru z posłem Kaliszem na czele. Albo wyprawę posłanek, w tym posłanki Kempy, do Malezji na szczyt o gender. Koszt 57 tys. zł.

- Rolą polityków i mediów jest tłumaczenie, jak bardzo potrzebna jest dyplomacja parlamentarna...

- Zastanawiam się, jak szeroka...

- Rzecz w tym, żeby ten kto jedzie, nie fatygował się tylko po to, żeby złożyć podpis, ale wykazywał się kreatywnością, zabieraniem głosu, udziałem, propozycjami.

- Należy to sprawdzić? Czy w takich miejscach nie ograniczano się do złożenia podpisu?

- Ja z każdego swojego wyjazdu robię sprawozdania. I w tej kadencji nie zdarzył się taki, podczas którego nie zabierałem głosu. Dzięki temu nie ma posądzeń o to, że to turystyka. Takie sprawozdania jako praktyka to mogłoby być jakieś wyjście. W takim sprawozdaniu widać by było też, co tacy posłowie jak Adam Hofman czy Mariusz Antoni Kamiński robili, a czego nie robili w Madrycie.

- Dr Rafał Chwedoruk zwrócił uwagę, że ten audyt może być na rękę Platformie. Mogą wrócić do starej śpiewki o odcięciu finansowania partii z budżetu...

- To nie ma żadnego związku z finansowaniem partii z budżetu...

- Oczywiście, że nie. Nie sądzę jednak, by politykom PO to przeszkadzało.

- Finansowanie partii z budżetu jest najtańsze i najbezpieczniejsze. Strach pomyśleć, do ilu dwuznacznych sytuacji dochodziłoby, gdyby partie miały prywatne źródła finansowania. Nie jestem jednak człowiekiem, który dopóki nic się nie stało, będzie posądzał polityków PO o złe rzeczy. Wykluczyć tego jednak nie mogę.

Przeczytaj też: Jerzy Wenderlich: Palikot pachnie od Chanela po Przemysławkę

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail