"Super Express": - Podobno pływał pan ostatnio na Stadionie Narodowym?
Jerzy Wenderlich: - Nie, ponieważ stylowo wypadłoby to żałośnie. Ale widziałem lepszych, którzy preferowali styl "orła" i to dopiero uświadomiło ludziom, że ta woda jest dość głęboka.
- Ci śmiałkowie zostali ukarani. Choć wydaje mi się, że uratowali całą sytuację. Gdyby "Super Express" zorganizował akcję pt. "Proszę nie karać Cheerleaderów", wziąłby pan w niej udział?
- Politycy mówią różne rzeczy w zależności od tego, gdzie występują. Gdybym występował w TV Trwam zadeklarowałbym coś innego. Ale, że to jest telewizja Se24.tv, powiem: może powinni przepłynąć za karę 74 razy Wisłę wpław i na tej karze niechby się skończyło. (śmiech)
- Żartujemy sobie, żeby ratować ten koszmar, polegający na wybudowaniu stadionu za prawie 2 mld złotych, który ma dach, a tego dachu w czasie deszczu nie możemy zasuwać!
- Pamiętam czas, kiedy za rządów PO zabrakło 1,5 mln na podręczniki pisane brajlem. A tu stadion, który miał kosztować 800 mln, a kosztuje 2 mld i okazuje się, że pod spodem nie ma nawet zdrenowania.
- Nie ma winnych. Mucha mówi, że to Lato, Lato mówi, że Mucha.
- Myślę, że ktoś bardziej profesjonalny ode mnie, tzn. prokurator, powinien zastanowić się, jakie osoby są za to odpowiedzialne.
- To w SLD nie wiecie jeszcze, kto jest za to odpowiedzialny?
- Kilkanaście lat temu, gdy było w nas więcej populizmu, dawno byśmy wiedzieli.
- Teraz sprawa dużo poważniejsza. Na rosyjskiej stronie internetowej wyciekły zdjęcia z sekcji zwłok prezydenta Kaczyńskiego. Pan je widział?
- Widziałem, choć wolałbym ich nie widzieć. Są granice, których przekraczać nie wypada. Choć kiedy przypomnę sobie te zgiełki z Krakowskiego Przedmieścia, wyrywanie sobie krzyża itp., mogę powiedzieć, że to jest czarny ciąg dalszy tego fatalnego serialu.
- To celowe upokorzenie Polaków przez Rosjan, jak chce PiS?
- Myślę, że PiS swoją retoryką wpisuje się w myślenie tych, którzy te zdjęcia ujawnili. Ja bym tu nie szukał jakichś spisków. Przypuszczam, że ktoś te zdjęcia mógł robić telefonem komórkowym podczas sekcji i nieoficjalne władze to ujawniły. Myślę, że to robota komercyjna.
- Sondaże mówią, że SLD cieszy się poparciem ok. 12-13-proc. Mało!
- To zależy od politycznego doświadczenia. Jak ktoś przyszedł do SLD, jak było 4 czy 5 proc., dziś mówi, że jest w partii mocarnej. Jeśli jest ktoś taki jak ja, który pamięta mocarność partii objawiającą się ponad 40-proc. poparciem, to dziś mówi - kierunek dobry, ale rezultat jeszcze nie taki, jak byśmy chcieli.
- Chcąc polepszyć sondaże, oderwiecie się od tzw. partyjnego betonu i czy pan do tego betonu przynależy? Nie lepiej postawić na młodych?
- Myślę, że spoglądanie na metrykę to są doświadczenia, które przynoszą różne owoce.
- Nie odcinacie się od tzw. betonu?
- Nie potrafię już takiej klasyfikacji przeprowadzić. Myślę, że ten dzisiejszy czas - 23 lata polskiej transformacji - wielu ludzi zweryfikował.
- Możliwy jest sojusz z PiS?
- Pan mnie nie straszy. (śmiech)
- Bardziej pan kocha PO czy PiS?
- Myślę, że w polityce każda miłość jest udawana, więc takich miłosnych uniesień we mnie nie ma. Zwróćmy uwagę, że jeszcze parę lat temu SLD był czymś trefnym, czyli nie miał żadnej zdolności koalicyjnej. A dziś, z kim nie rozmawiamy, każdy chce nas kochać.
- A Palikot to polityk, z którym moglibyście budować sojusz?
- Janusz musiałby się zdefiniować, bo wcześniej bardziej na prawo był chyba tylko Czyngis-chan.
- Ostatnio Palikot mówił mi, że jest liberalnym socjalistą.
- Kiedyś Szekspir powiedział: Jakby różę nazwać, zawsze będzie pachnieć tak samo.
- Czym pachnie Palikot?
- Od "Chanela" po "Przemysławkę". (śmiech) Nie wiem, jak tego Palikota wąchać. Pamiętam, kiedy prezentował się tak, że był chyba największym moherowym beretem. Tadeusz Rydzyk to był przy nim wielki liberał.
- Wypomina pan Palikotowi alians z Rydzykiem. A przecież pan grał w zespole bigbitowym dla Rydzyka w Toruniu!
- Sztuka łączy. (śmiech)
- Powie pan trochę o tym graniu?
- Grałem rok czy dwa lata na elektrycznych skrzypcach, kiedy chodziłem do liceum ogólnokształcącego.
- Był pan ministrantem u Rydzyka?
- Boże uchroń! Rydzyk się kiedyś chwalił, że byłem jego uczniem, ale coś mu się poplątało. wówczas mu powiedziałem, że byłem muzykiem w jego zespole, a on był moim pierwszym menedżerem. I wtedy miał dobrą opinię, a kiedy zaczął zadawać się z PiS-em, to tę dobrą opinię stracił.
- A spotyka się pan jeszcze z nim?
- Kiedyś pojawił się w Sejmie, stanęliśmy naprzeciwko siebie i on do mnie tak jakoś bezosobowo - zamiast: "Czy ty się modlisz", zapytał: "Czy się modli?". Więc ja odpowiedziałem: "Jak cię słucha, to się modli".
- A modli się pan?
- Nie, już w ósmej klasie przestałem chodzić do kościoła. Wcale się tym nie chełpię, bo tym robiłem wielką krzywdę moim rodzicom.
- No właśnie, pan pochodzący z bogatej rodziny nie pasuje do SLD (śmiech)
- Może dlatego dobrze, że jestem w SLD, bo łamię stereotypy.
- Ostatnie pytanie - scenariusz na najbliższe kilka miesięcy dla Polski?
- W zależności od tego, co się w polityce wydarzy, tak się będą układały te scenariusze. Choć mnie się wydaje, że SLD odzyskiwać będzie zaufanie, odzyskał już zdolność koalicyjną i wierzę, że każdy następny czas polityczny dla Polski będzie z udziałem Sojuszu.