Środa, godzina 8:30. Mimo, że Jarosław Kaczyński nie lubi wcześnie wstawać, tego dnia od rana był na nogach. Po porannej rehabilitacji pojechał do Sejmu na posiedzenie klubu. Tam spokojnym, acz stanowczym tonem, tłumaczył posłom zawrotne tempo prac nad nowelizacją ustawy o IPN. - Posiedzenie trwało około 20 minut. Prezes był w dobrej formie. Trochę żartował. Ale skupił się na korekcie w ustawie o IPN. Mówił, że jest potrzeba jej dokonania i to dla wszystkich posłów nie będzie przyjemne, ale musi zostać przeforsowane – relacjonuje nam poseł uczestniczący w spotkaniu.
Dlaczego prezesa nie było później na debacie i głosowaniach? – pytamy innego ważnego polityka PiS. - Nie chciał okazywać słabości pośród swoich posłów, ale i opozycji, bo porusza się o kuli. Nie chciał zbytnio się afiszować z chorym kolanem na sali obrad, więc zaraz po klubie odjechał do siedziby PiS – opowiada nam nasz informator.
A na Nowogrodzkiej prezesa odwiedziła jego wieloletnia przyjaciółka Janina Goss (75 l.). Pojawiła się też pielęgniarka, która dogląda chorego kolana Jarosława Kaczyńskiego. To bowiem nie koniec leczenia prezesa PiS. Już w wakacje czeka go operacja wszczepienia endoprotezy stawu kolanowego. - Ta operacja prezesa mogłaby być dużo wcześniej, gdyby nie stan zapalny w kolanie i infekcja bakteryjna – zaznacza w rozmowie z nami ważny polityk PiS. A po operacji prezesa będzie czekać jeszcze żmudna rehabilitacja.