Myśliwi wyrzucili z lasu trenujących

i

Autor: WerbeFabrik/cc0/pixabay Myśliwi wyrzucili z lasu trenujących

Obostrzenia NIE dla myśliwych. Rząd pozwala na polowania. Ekolodzy WŚCIEKLI

2020-04-02 15:09

Wprowadzone przez rząd od 1 kwietnia kolejne obostrzenia mają sprawić, że Polacy pozostaną w domach w czasie szalejącego koronawirusa. Wszelkie ograniczenia w przemieszczaniu się po kraju nie dotyczą jednak najwyraźniej jednej grupy społecznej. Jakiej? Myśliwych. Najnowsze rozporządzenie zakłada, że mimo koronawirusa nadal będą mogli oni wchodzić do lasów na polowania. Decyzja ta wywołała prawdziwą furię wśród ekologów.

W środę wieczorem w dzienniku ustaw pojawiło się rozporządzenie premiera Mateusza Morawieckiego, korygujące rozporządzenie z 31 marca, które wprowadziło nowe zasady bezpieczeństwa związane z pandemią koronawirusa. Z ograniczeń w przemieszczaniu się po kraju wyłączeni zostali myśliwi. Zapis obowiązuje na razie do 11 kwietnia.

Zobacz także: Zaostrzona kwarantanna. Czego nie wolno robić od 1 kwietnia? Nowe obostrzenia w walce z koronawirusem

Decyzja ta ucieszyła myśliwych, którzy w oświadczeniu Polskiego Związku Łowieckiego przekonywali, że dobie szerzącej się choroby COVID-19 myśliwi nadal powinni móc polować indywidualnie i wykonywać odstrzały sanitarne. Jednym z argumentów za tym przemawiającym miał być fakt, że zawieszenie polowań sanitarnych mogłoby spowodować, że trzoda chlewna zostanie w Polsce wyniszczona przez afrykański pomór świń - ASF. Jak napisali myśliwi: - Brak gospodarki łowieckiej wręcz zrujnuje polskie rolnictwo, powodując powstawanie coraz to liczniejszych szkód łowieckich oraz występowanie coraz to nowych ognisk ASF na terenie całego kraju.

Jak czytamy w uzasadnieniu rządu: - Projektowane rozporządzenie ma na celu zmianę rozporządzenia (...) w ten sposób, żeby spod obostrzeń, o których mowa w § 5 wyłączyć myśliwych. Zaproponowana zmiana umożliwi kontynuowanie pozyskania dzików zarówno w ramach polowań, jak i odstrzałów sanitarnych, co pozostaje kwestią priorytetową w zwalczaniu afrykańskiego pomoru świń (ASF).

Nowym rozporządzeniem premiera Morawieckiego zbulwersowany jest Radek Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" ocenił: – To pokazuje kompletną nierówność w traktowaniu społeczeństwa, w Polsce tworzy się nowe kasty uprzywilejowanych. W dodatku takich, co do których dotychczasowej działalności można mieć zastrzeżenia.

Następnie kontynuował: – Normalny człowiek (któremu obecnie odradza się wychodzenie do lasów) idzie na spacer z rodziną i wraca do domu. Myśliwi chodzą po kilka osób, najpierw jednak muszą do swojego obwodu łowieckiego dojechać, czasem kilkanaście kilometrów. Wcześniej muszą złożyć wizytę w miejscu wyłożenia książki polowań, która może być w lokalnym sklepie spożywczym, stacji benzynowej czy nadleśnictwie. Z kolei po polowaniu czeka ich jeszcze wizyta w skupie dziczyzny, a mięso musi zostać przebadane przez weterynarza. Do tego dodajmy zakup broni i amunicji (rozporządzenie pozwala na prowadzenie tej działalności). To tworzy cały łańcuch ludzi, z którymi myśliwi muszą się spotkać.

Również stowarzyszenie "Nasze lasy" wyraziło na swoim Facebooku oburzenie względem tej informacji:

Sonda
Jak oceniasz uprzywilejowanie myśliwych i zgodę na polowania w czasie koronawirusa?

W swoim poście na Facebooku Pracownia na rzecz Wszystkich Istot dodała, że "w ten sposób umacnia się uprzywilejowaną kastę społeczną, stanowiącą 0,3% całego społeczeństwa. Pozostałe 99,7% ludzi za wejście do parku może zapłacić nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych kary". 

Tak dostarczają jedzenie w czasie koronawirusa