Posłowie zdecydowali w środę, że do dalszych prac zostanie skierowany projekt "Zatrzymaj aborcję". Zupełnie inny los spotkał projekt "Ratujmy kobiety", który przewidywał m.in. dopuszczenie aborcji do 12. tygodnia ciąży. W czasie głosowania nad tym projektem udziału nie wzięło 29 posłów Platformy Obywatelskiej i 10 posłów Nowoczesnej, a w sumie wystarczyło jedynie 9 głosów, by projekt został skierowany do dalszych prac. Co ciekawe za kolejnym krokiem w pracach nad projektem opowiedzieli się nawet prezes PiS Jarosław Kaczyński i posłanka Krystyna Pawłowicz. Takie obrotu sprawy nie spodziewała się Barbara Nowacka, która w Sejmie prezentowała projekt liberalizujący przepisy aborcyjne. Postawa posłów PO i Nowoczesnej bardzo ją zaskoczyła i zdenerwowała. Nowacka napisała na Twitterze, że posłowie opozycji nie mają już czego szukać na prodemokratycznych manifestacjach: - I wyobraźcie sobie, że wiele z tych niegłosujących za RatujmyKobiety z .N i PO siedziało na sali. Tylko w tym głosowaniu nie wzięli udziału. Na demonstracjach prodemokratycznych, sorry, nie macie czego szukać - napisała.
I wyobraźcie sobie, że wiele z tych niegłosujących za @RatujmyKobiety z .N i PO siedziało na sali. Tylko w tym głosowaniu nie wzięli udziału. Na demonstracjach prodemokratycznych, sorry, nie macie czego szukać
— Barbara Nowacka (@barbaraanowacka) 10 stycznia 2018
Zobacz: Polskie podziemie aborcyjne zarabia co najmniej 400 mln złotych rocznie