Nowacka przyznała, że w chwili poznania Zandberga: - Zaciekawił mnie: intelekt, wiedza, umiejętność jej używania- to mi się w ludziach podoba. Miał 18 lat, był o cztery lata młodszy, taki chłopiec jeszcze. Żywy, wesoły, serdecznie mnie bawił. Nie mieszkaliśmy razem. Często się spóźniał albo kłócił do upadłego, by postawić na swoim, a jak czegoś nie wiedział, to błyskotliwie wymyślał. Kiedyś dyskutował zaciekle o cytacie z Marksa, podawał numer strony i datę wydania. Po czym ze śmiechem przyznawał, że takiego wydania nigdy nie było. Ale ludzie nabierali się. Był duży, trochę nieporadny, tu coś połamał, tam przewrócił. W tym wszystkim to porządny, dobry człowiek. Rozstaliśmy się po trzech latach.
Przy pomocy albumu zdjęć na swoim Facebooku wspominała: - Mam tu zdjęcie sprzed 15 lat. O, tu Adrian w koszulce z Marksem, a ja owinięta czerwoną flagą podczas wieczoru pieśni na obozie młodzieżówek socjaldemokratycznych. Tu stoimy z Kwaśniewskim... Sprawdzę, czy mam jakieś zdjęcia kompromitujące Adriana. Widzę, że się panu oczy zaświeciły...
Na pytanie dziennikarza, czy chciałaby jego kompromitacji Nowacka odpowiedziała jednak zdecydowanie: - Nie. Tak naprawdę działamy w tej samej sprawie. Mamy te same korzenie, razem odeszliśmy z młodzieżówki Unii Pracy, współtworzymy Młodych Socjalistów.
Zobacz także: Adrian Zandberg to były kochanek Nowackiej.