Niepokojące słowa Tomasza Lisa tuż przed 1 listopada. Mówi o zmarłych

Tomasz Lis w połowie października trafił do szpitala z powodu czwartego już udaru. Jak sam napisał na Twitterze, lekarze musieli walczyć o jego życie. Na szczęście dziennikarza udało się ukartować. Zaraz potem został przetransportowany do placówki w Aninie, gdzie spędził niemal dwa tygodnie na oddziale kardiologicznym. Jak się okazało, były redaktor naczelny „Newsweeka” ma dziurę w sercu, która mogła spowodować udar. Teraz Tomasz Lis oczekuje na zabieg, który ma poprawić nieco stan jego serca. Ostatecznie dziennikarz wyszedł ze szpitala i wydaje się, że jest w dobrej formie, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego ostatnie przeżycia. Jedną z pierwszych rzeczy, jaką zrobił po zakończeniu hospitalizacji, było udanie się na spacer. Towarzyszyły mu jednak nieco ponure myśli. - 16-18 stopni Celsjusza na 2 dni przed dniem Wszystkich Świętych nie jest w Polsce normą, ale to odstępstwo od normy przyjmuję z radością jako formę prezentu dla mnie na powitanie ze światem pozaszpitalnym. Dobrze jest być wśród zdrowych, albo prawie zdrowych. Bardzo dobrze jest być wśród żywych i jechać na groby, a nie być wśród odwiedzanych – napisał na Instagramie. To bardzo niepokojące słowa, które pokazują, że stan Tomasza Lisa był naprawdę poważny.

Planujesz WŁASNY POGRZEB? Nie tylko Ty!

Posłuchaj rozmowy, która przełamuje tabu o umieraniu.

Listen to "Czy warto zaplanować własny pogrzeb? Jak oswoić się z myślą o śmierci? Nie ma głupich pytań" on Spreaker.