Boris Reitschuster

i

Autor: East News

Rozłożyła armię, teraz rozłoży Unię? - niemiecki publicysta Boris Reitschuster

2019-07-04 10:35

Przyszłej szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen zarzuca się, że doprowadziła do kompletnego rozmontowania armii. Jednostki były niezdolne do działania, sprzęt nie działał. Za to zajmowała się z chęcią takimi rzeczami, jak wprowadzanie toalet dla trzeciej płci, zwiększenie udziału mniejszości seksualnych w armii. Prawicowy rząd PiS może mieć z wieloma jej poglądami wiele problemów

„Super Express”: - Jak Niemcy przyjęli pierwszą Niemkę na czele Komisji Europejskiej?

- Boris Reitschuster: - Mój przyjaciel związany z armią niemiecką mówił mi, że najbardziej owacyjnie przyjęto ten wybór w Budneswehrze. Podobno z tej radości doszło do spontanicznego podrzucania hełmów do góry.

- Pani von der Leyen to obecna minister obrony Niemiec.

- Tak i to chyba najgorsza minister obrony w dziejach RFN, być może najgorsza minister w tym rządzie. Była nieustannie krytykowana. Nie brak złośliwych komentarzy, że po tym, kiedy rozłożyła Bundeswehrę jedzie rozłożyć Unię Europejską. To złośliwość, ale też o czymś świadczy. Plotkuje się jednak o tym, że Merkel chciała jej odejścia z rządu.

- Za co ją tak krytykowano?

- Zarzucano jej, że doprowadziła do kompletnego rozmontowania armii. Jednostki były niezdolne do działania, sprzęt nie działał. Za to pani minister zajmowała się z chęcią takimi rzeczami, jak wprowadzanie toalet dla trzeciej płci, zwiększenie udziału mniejszości seksualnych w armii, doprowadzenie do tego, żeby wszystkie płcie były traktowane w niej tak samo. Prawicowy rząd PiS może mieć z wieloma jej poglądami wiele problemów… Pani van der Leyen ma jednak jeden, polityczny atut…

- Jaki?

- Jest w pełni lojalna wobec Angeli Merkel. Kiedy dojdzie do przedterminowego odejścia Merkel z fotela kanclerza Niemiec, co jest niewykluczone, to będzie to oznaczać, że choć Merkel nie rządzi już RFN, to rządzi przynajmniej Komisją Europejską.

- Więc jest to jednak jakiś sukces Merkel?

- W Niemczech dominuje przekonanie, że ten szczyt to jednak porażka pani kanclerz. Nie wyszedł jej plan, który założyła. Ustalonym zasadom wyboru władz UE sprzeciwił się prezydent Macron, doszło do protestów przeciwko jej pomysłom wśród chadeków i w koalicji z SPD. Spodziewała się czegoś innego.

- To, że jej człowiek jest szefem Komisji to mało?

- Mało. Wśród niemieckich polityków i ekonomistów dominuje przekonanie, że szef Komisji nie jest tak istotny. Że dla krajów strefy euro znacznie ważniejszy jest szef Europejskiego Banku Centralnego i Niemcy powinny celować w to stanowisko.

- Objęła je Francuzka Christine Legarde.

- Czyli osoba, która deklaruje, że dumna jest ze złamania wielu zasad, którymi ma się kierować wspólna waluta! Ten wybór odebrano to jako klęskę Niemiec. Wiele osób uważa, że Unia „stała się francuska” i że dramatem jest to, że żadnego stanowiska nie objęli przedstawiciele Europy Środkowej i Wschodniej.

- Za to podobno nowa szefowa Komisji Europejskiej jest zdecydowanie antyputinowska, krytyczna wobec Rosji.

- Nie jestem przekonany, czy będzie mu się tak twardo przeciwstawiać. W Niemczech tylu polityków jest otwarcie wyrozumiałych bądź proputinowskich, że chwytamy się z nadzieją każdego, kto nie mówi otwarcie o zniesieniu sankcji i nie wybacza Putinowi zbyt łatwo. Do tego Josep Borrell, nowy szef unijnej dyplomacji ma dla Putina i Rosji bardzo wiele wyrozumiałości. Jestem tu pesymista.