Ograniczenia związane z epidemią koronawirusa oznaczają nie tylko „urlop” od fryzjera czy kosmetyczki, ale także zastąpienie kina ekranem telewizora czy komputera. - O ile niektóre branże mogą się ratować sprzedażą z dostawami, my nie jesteśmy w stanie wynieść filmu z kina, ani nikt nie zamawia popcornu na wynos. Nie ma przychodów z biletów, reklamy ani z barów. A przecież mamy pracowników, których chcemy utrzymać w jak największym zakresie – mówi Krzysztof Bil-Jaruzelski, właściciel sieci Cinema Lumiere.
Nie wiadomo, kiedy branża rozrywkowa wróci w postaci sprzed pandemii. Rząd informował, że kina, teatry, opery i filharmonie zostaną otwarte w czwartym etapie, ostatnim. Do tego czasu właścicieli kin będzie ratować Tarcza Antykryzysowa.
- Skorzystaliśmy z dofinansowania wynagrodzeń. Obniżyliśmy częściowo pensje i wymiar pracy wszystkich pracowników w firmie, korzystamy z przepisów dotyczących postojowego. Złożyliśmy także wniosek o wsparcie na poziomie 8 proc. ubiegłorocznych przychodów, z powodu spadku, który tylko w marcu wyniósł u nas ponad 75 proc. Szybko rozpatrzono nasz wniosek i otrzymaliśmy środki finansowe – mówi Krzysztof Bil-Jaruzelski.
Kiedy kina zostaną już otwarte, powrót do normalności nie nastąpi od razu. Czeka nas reżim sanitarny, a to oznacza, że sprzedawane będą bilety tylko na część miejsc w sali i prawdopodobnie zamknięte pozostaną bary. Jeśli epidemia zostanie powstrzymana, kina mogą odrobić straty w ostatnim kwartale, kiedy sale szturmowane są przed świętami.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj