Bartosz Kownacki: Nie gramy w jednej drużynie

2015-04-14 4:00

Rozmowa z Bartoszem Kownackim, prawnikiem i politykiem Prawa i Sprawiedliwości.

"Super Express": - Dlaczego PiS upiera się przy śledztwie międzynarodowym w sprawie tragedii smoleńskiej?

Bartosz Kownacki: - Pozwoliłoby to wyjść poza nasze wewnętrzne spory, oddając to ekspertom międzynarodowym, którzy nie byliby zaangażowani w polską politykę. W przypadku samolotu malezyjskiego Holandia prowadzi międzynarodowe śledztwo, choć jest trudniej, bo jest to teren działań wojennych. Co więcej, właśnie tam właściwym ciałem był MAK, a jednak zdecydowano się na międzynarodowe śledztwo. W odróżnieniu od 10 kwietnia 2010 r., gdzie właściwa była polsko-rosyjska komisja, a nie MAK.

- Ta komisja byłaby realna?

- Żeby w ogóle o tym mówić, to musiałoby najpierw być wspólne stanowisko polskich polityków. Musielibyśmy grać jako politycy w jednej drużynie, a wielu jest takich, którzy tego nie robią. Wolą wynajdować rozmaite dziwne preteksty, by tego śledztwa nie było.

- Prezydent Komorowski uważa, że byłaby to rezygnacja z ważnej części polskiej suwerenności. Prof. Nałęcz dziwi się, że PiS, podnoszącemu kwestie suwerenności, nagle przestało na tym zależeć.

- Cieszę się, że prof. Nałęcz uważa, że Donald Tusk, oddając śledztwo w ręce MAK, wyzbył się polskiej suwerenności i to w momencie, kiedy pełniącym obowiązki głowy państwa był Bronisław Komorowski, obecny szef prof. Nałęcza.

- Podkreślali jednoczesne śledztwo polskie.

- Ale całość materiałów gromadzili Rosjanie. I polska prokuratura działa odtwórczo. Nam chodzi zaś o śledztwo, które musiałaby prowadzić polska prokuratura. I ona powołałaby międzynarodową komisję ekspertów, którzy mają doświadczenie.

- Międzynarodowe śledztwo nie spotkałoby się z atakami, że o wszystkim decydują np. Niemcy, a oni mają swoje interesy z Rosją?

- Zawsze będą jakieś wątpliwości. Trudniej jednak podważać coś, co robią ludzie z dużym doświadczeniem. Polacy, na szczęście, nie mają zbyt często do czynienia z takimi katastrofami. Dla kogoś, kto nie chce tego wyjaśnić, każdy argument podważający to będzie dobry. Dziś ze świecą szukać twierdzących, że państwo polskie zdało egzamin.

- Znalazłoby się ich sporo w rządzie, w PO...

- Też już nie tylu co kiedyś. Nie mówiąc o innych politykach, publicystach. To się zmienia. Oczywiście mam świadomość, że w 2010 roku byłoby o to śledztwo łatwiej. Dziś, 5 lat po katastrofie, duża część materiału dowodowego, którego nie zabezpieczono, została utracona. Każdy miesiąc opóźnienia powoduje, że tę sprawę trudniej wyjaśnić. Im później zdecydujemy się na śledztwo międzynarodowe, tym więcej tego materiału przepadnie.

- Jeżeli Rosja nie zgodzi się na śledztwo międzynarodowe, a raczej się nie zgodzi, to i tak przepadnie.

- Jeżeli nie spróbujemy, to się nie dowiemy. Każdy kraj w sytuacji Rosji, mówiąc każde kolejne "nie", znajduje się w coraz gorszej sytuacji. Odmowa też byłaby wskazaniem problemu po stronie rosyjskiej.

Zobacz: Przemysław Harczuk: Czy wy nas macie za idiotów?