"Super Express": - Polska jest krajem, który w przypadku najczarniejszego scenariusza mógłby może nie odeprzeć, ale w miarę długo wytrzymać pod naporem inwazji rosyjskiej?
Janusz Zemke: - Przede wszystkim nie zgadzam się z tą oceną, że Polsce grozi taka inwazja.
- Według szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego generała Stanisława Kozieja w przyszłości powinniśmy rozważać taką możliwość i być na nią gotowi.
- Jakikolwiek atak na Polskę oznaczałby konflikt z całym NATO. Nie znam takiego samobójczego państwa, które chciałoby wejść w konflikt zbrojny z największą strukturą militarną na świecie. Nie zmienia to jednak faktu, że Polska powinna być przygotowana, bo nikt nie będzie się liczył z państwem słabym.
- Jesteśmy państwem przygotowanym?
- Musimy mieć nowoczesną armię i ten program modernizacji, który realizujemy, jest nieźle pomyślany. Musi być jednak realizowany szybciej, a nie rozwleczony na kilkanaście lat jak teraz. Nie da się kupić sprzętu z dnia na dzień, nauczyć obsługi.
- Formalnie wydajemy na zbrojenia dość sporo.
- Formalnie mamy zapisane aż 1,95 proc. PKB dla armii. Tyle że przez ostatnie 7 lat zawsze oszczędzano głównie na tym i tego nie wypełniano. Ostatnie wypełniały to rządy SLD i - muszę być obiektywny - rządy PiS. Rząd PO nigdy. Tylko podbierał pieniądze. Tymczasem bardzo pilną sprawą jest zapewnienie osłony przestrzeni powietrznej, a to nam się kończy. Mamy elementy obrony przeciwlotniczej, ale nie mamy antyrakietowej. Musimy też być przygotowani na przyjęcie wsparcia - czyli MON musi mieć pewność, że bazy lotnicze, magazyny paliw, porty morskie itd. są na to gotowe.
- I wtedy będzie dobrze?
- Nie wejdziemy w dywagacje, że rosyjska armia ma 800 tysięcy, a polska armia 100 tysięcy, bo do takiego starcia nie dojdzie.
- Może generał Koziej jednak słusznie przewiduje, że nie ma takich sytuacji, do których "na pewno nie dojdzie".
- Założenie, że musimy sami się komuś przeciwstawić, jest założeniem złym.
- Nikt nie twierdzi, że dalibyśmy Rosji łupnia. Chodziłoby o to, żeby potencjalnie taki atak był dla nich nieopłacalny.
- Nigdy nie będziemy mieli możliwości pokonania armii, która jest 10 razy większa. Sprawdzałbym więc te wszystkie elementy związane z przyjmowaniem wsparcia NATO.
Zobacz też: Janusz Zemke: Wojsko co roku dostaje mniej pieniędzy niż ma obiecane
- Wierzy pan w to wsparcie?
- To nie jest kwestia wiary.
- Przyznam, że kiedyś tego wsparcia byłem bardziej pewny. Pamięta pan takie wydarzenie, kiedy przed wojną w Iraku Turcja wystąpiła do NATO z pytaniem, czy gdyby doszło do naruszenia jej granic, to NATO by się zaangażowało? Francja stanęła okoniem i nie chciała potwierdzić...
- Dobrze, ale Turcja dostała wsparcie, zestawy Patriot i obrony przeciwlotniczej...
- Reakcja Francji była jednak faktem. I Francja wciąż jest w NATO.
- Powiedzmy, że w przypadku Polski, jeżeli chodzi o siły wsparcia, to nie mam na myśli wojsk francuskich.